Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łodzianka pozwała proboszcza z Rudy za "dziwkę"

Matylda Witkowska
"Dziwka!" - powiedział do swojej parafianki ksiądz Henryk Eliasz, proboszcz łódzkiej parafii św. Józefa na Rudzie. "Ja z księdzem nie spałam" - odparła pani Barbara. "Chyba musiałbym być ślepy, żeby to z panią zrobić" - odparował proboszcz. Pyskówkę słyszała rodzina i drugi ksiądz. Parafianka złożyła sprawę do sądu.

Do gorszącej wymiany zdań doszło w Dniu Matki w kancelarii parafii św. Józefa Oblubieńca NMP przy ul. Farnej w Łodzi. Poszło o dzienniczek do bierzmowania, w którym córka pani Barbary zbierała podpisy, że co tydzień chodzi na mszę świętą.

Zdaniem proboszcza i katechety, gimnazjalistka mogła podrobić podpisy. Dziewczyna z rodzicami stawiła się w kancelarii, by potwierdzić oryginalność podpisów. Wtedy ksiądz zaproponował badanie u grafologa. To rozsierdziło rodziców i doszło do gwałtownej wymiany zdań.

- Od progu powiedział do mnie "zamknij się, dziwko". Jak tak mógł - irytuje się łodzianka.

Ks. Henryk Eliasz, krajowy duszpasterz dawców szpiku, przyznaje, że użył słowa "dziwka". - Powiedziała, że jestem złodziejem i nie jestem godny nosić sutanny. Nie wytrzymałem. Ale przeprosiłem - dodaje i zapewnia, że używając słowa "dziwka", nie miał na myśli złego prowadzenia się parafianki. Na dowód pokazuje "Inny Słownik Języka Polskiego" PWN.

- Słowo "dziwka" oznacza zarówno prostytutkę lub kobietę prowadzącą swobodne życie seksualne, ale też kobietę, której postępowanie uważa się za oburzające. Ja użyłem w tym drugim znaczeniu. Ale jeśli zrozumiała to w znaczeniu pierwszym, to sama sobie wystawiła świadectwo - dodaje.

Pani Barbara nie wnikała, w jakim znaczeniu wypowiadał się ksiądz. Złożyła pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych. - Domagam się odszkodowania. Jego wysokość ustali sąd. Przeznaczę je częściowo na cele charytatywne - tłumaczy. Chce też złożyć skargę do Kurii Archidiecezji Łódzkiej.

Ksiądz Eliasz pozwem się nie martwi: - Jeśli trzeba, pójdę do więzienia. Nie złamało mnie ani wojsko, ani komuna. Tej pani też się nie uda. A jeśli będę siedział, ofiaruję to Panu Bogu za jej nawrócenie - zapewnia.

Kuria Archidiecezji Łódzkiej nie chce się wypowiadać w sprawie, dopóki nie wpłynie do niej oficjalne zawiadomienie. - Jeśli pani wniesie skargę, zajmiemy się nią - zapewnia ks. Zbigniew Tracz, rzecznik prasowy kurii.

Ze względu na dobro duchowe osób zaangażowanych w konflikty, kuria nie udziela informacji, ile skarg spływa rocznie na zachowanie duchownych.

Rację parafiance przyznaje prof. Kazimierz Michalewski, językoznawca z Uniwersytetu Łódzkiego. - "Dziwka" to słowo bardzo obraźliwie, niezależnie od tego, w jakim znaczeniu się go używa. Trudno, by pani sama dociekała, którą wersję rozmówca miał na myśli - tłumaczy. - Może w rozmowie bardzo familiarnej nie byłoby obraźliwe, ale w tej sytuacji na pewno jest - dodaje.

Zdaniem etyka prof. Jacka Hołówki ksiądz, tak jak każdy obywatel, nie ma prawa wypowiadać słów obraźliwych. - Ma oczywiście prawo pouczać, upominać i odwoływać się do sumienia wiernego, ale nie powinien tego robić na drodze wyżycia - tłumaczy.

Prawnik Jarosław Szczepaniak jest przekonany, że doszło do naruszenia dóbr osobistych parafianki. - Pani Barbara może domagać się na drodze sądowej przeprosin albo odszkodowania. Jeżeli do użycia takich słów doszło w miejscu dostępnym dla nieograniczonej liczby osób, a takim jest kancelaria, to możemy mówić o zniesławieniu, co jest przestępstwem - dodaje Jarosław Szczepaniak.

Zdaniem prawnika, nie ma tu znaczenia, czy parafianka też użyła słów obraźliwych. - Jeśli tak było, ksiądz też może założyć jej sprawę o naruszenie dóbr osobistych - tłumaczy.

Innego zdania jest dr. Aleksander Binsztok, kierownik podyplomowych studiów w zakresie mediacji na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. - Strony takich konfliktów uparcie trwają przy swoich stanowiskach i trudno jest im się wycofać. Dlatego zamiast do prawników, powinni się zgłosić do mediatora - tłumaczy. - Obu stronom przydałby się kurs asertywności i radzenia sobie ze stresem.

W to, że ksiądz mógł użyć słowa "dziwka", nie mogą uwierzyć parafianie. - Tyle lat chodzę do kościoła, proboszcz zawsze był kulturalny. Musiał się bardzo zdenerwować - ocenia Maria Kantorska, członkini parafialnego kółka różańcowego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łodzianka pozwała proboszcza z Rudy za "dziwkę" - łódzkie Nasze Miasto

Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto