18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzice skierowali pozew o zadośćuczynienie i rentę za błąd lekarski

Agnieszka Jasińska
4-letni Krzyś nigdy już nie będzie sprawny, nie może nawet siedzieć, ma padaczkę
4-letni Krzyś nigdy już nie będzie sprawny, nie może nawet siedzieć, ma padaczkę FOT. Małgorzata Genca
Dwudniowe dziecko miało problemy z trawieniem. Trafiło na stół operacyjny. To miał być prosty zabieg...Niestety, w szpitalu doszło do wielu nieprawidłowości. W efekcie chłopczyk jest dzisiaj niepełnosprawny

To był koszmar. Rodzice Krzysia wciąż nie mogą uwierzyć w to, co ich spotkało. Z utęsknieniem czekali na narodziny syna. Krzyś tuż po urodzeniu miał problemy z trawieniem. Skończył zaledwie dwa dni, kiedy trafił na operację. To miał być prosty zabieg, jeden z wielu, jakie wykonują lekarze. Niestety, stało się inaczej. W wyniku nieprawidłowości podczas operacji 4-letni dziś chłopczyk nie może nawet usiąść, nie widzi, choruje na padaczkę. Do Sądu Okręgowego w Łodzi rodzice Krzysia skierowali właśnie pozew o zadośćuczynienie i rentę za błąd lekarski.

Szpital im. Konopnickiej w Łodzi uznał winę i przez ubezpieczyciela wypłacił już prawie 250 tys. zł. Jednak rodzice starają się o dodatkowe 500 tys. zł zadośćuczynienia oraz rentę w wysokości 4,5 tys. zł. Niewykluczone, że wystąpią o jeszcze wyższą kwotę. Nie chodzi im tylko o pieniądze, ale też o to, by nikogo więcej nie spotkała taka tragedia, jak ich.

Rodzice mają do siebie pretensje. Żałują, że ślepo zawierzyli lekarzom, że nie skonsultowali leczenia z innymi specjalistami. Ale wtedy to nie przyszło im do głowy.

Po tym, jak Krzyś trafił na stół operacyjny, lekarze zdecydowali się na dożylne podanie sodki. Jednak sodka nie trafiła do żyły i oparzyła rączkę chłopca. To spowodowało martwicę tkanek miękkich, doszło też do zakażenia skóry. Chłopiec miał przetaczaną krew, przeszczep skóry, przeszedł antybiotykoterapię. Wrócił do zdrowia, choć miał niesprawną rączkę. Po kilku miesiącach rodzice zdecydowali się na zabieg zapobiegający rozrastaniu się blizny na ręce. Dziecko zostało znieczulone. Doszło do ostrzykiwania kwasem hialuronowym pod narkozą. Niestety, lekarzom nie udało się prawidłowo wybudzić dziecka. Zostało zatrzymane krążenie i oddychanie. Zaczęto reanimować Krzysia.

- Chłopiec nie miał zapewnionej prawidłowej opieki medycznej. Przez to dzisiaj nie jest sprawny i nigdy nie będzie - zaznacza łódzka mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz, reprezentująca rodziców chłopca przed sądem i specjalizująca się w sprawach medycznych.

Na czwartkowej rozprawie w łódzkim sądzie okręgowym biegły chirurg uznał, że lekarze w ogóle nie powinni przystąpić do ostrzykiwania.

- Specjalista uznał, że w tym przypadku powinno mieć miejsce znacznie mniej inwazyjne działanie. Lekarze mogli na przykład zastosować odpowiednie maści - opowiada mecenas.

Na sali sądowej matce Krzysia po policzkach poleciały łzy. Zaczęła prawie mdleć. Dopiero na rozprawie, po czterech latach od operacji, dowiedziała się, że lekarze mogli zastosować inną metodę. Biegły sądowy wskazywał różne metody rehabilitacji. Nie ma jednak możliwości, że dziecko będzie w pełni sprawne. Rodzice powtarzają, że nie mogą sobie darować, iż przed zabiegiem nie skonsultowali się z innymi specjalistami.

Podczas rozprawy zeznawała również m.in. pielęgniarka oddziałowa. Tłumaczyła zdarzenie sprzed lat nieszczęśliwym wypadkiem. Zapytana, dlaczego po zabiegu nikt nie pilnował, co się dzieje z dzieckiem, odpowiedziała, że pielęgniarki obserwowały, że "kroplówka schodzi" i że takie są procedury.

- W takim razie to znak, by zmienić procedury, bo są złe - denerwuje się mecenas Wentland-Walkiewicz. - Po tym przypadku w szpitalu powstała salka do wybudzeń z narkozy dla dzieci. Wcześniej jej nie było. Czy jednak trzeba aż takich ofiar, żeby coś zmienić?

Wentland-Walkiewicz zaznacza, że w sprawie małego Krzysia nie było postępowania karnego, ponieważ wina jest wieloosobowa.

Poprosiliśmy o komentarz dyrektora szpitala im. Konopnickiej w Łodzi. - Dyrektor jest poza terenem szpitala i jest niedostępny - dowiedzieliśmy się w sekretariacie.

Rodzice mają pretensje do szpitala. - Nie chcemy nawet przeprosin, ale zwykłej informacji o dalszym leczeniu syna - mówi tata Krzysia.

imię chłopca na prośbę rodziców zostało zmienione

* * * * *

Szpitale słono płacą za błędy

W październiku 2010 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał poszkodowanemu pacjentowi 1,2 mln zł zadośćuczynienia.

Sprawa dotyczyła niedołożenia należytej staranności w toku leczenia w warszawskim szpitalu klinicznym. U 21-letniego pacjenta nie rozpoznano na czas powikłania i nie podjęto leczenia. W konsekwencji wystąpiła infekcja, martwica i stan ten spowodował utratę prącia.

500 tys. zł zadośćuczynienia, 300 tys. zł odszkodowania oraz 13 tys. zł miesięcznej renty zasądził w maju tego roku wrocławski sąd 33-letniej Edycie.

Kobieta od 8 lat jest w śpiączce z winy lekarza, który przeprowadzał operację tarczycy. Kilka godzin po zabiegu pacjentka zaczęła się skarżyć na coraz większe kłopoty z oddychaniem. Doszło do zatrzymania krążenia i niedotlenienia mózgu.

W sierpniu 2010 r. poznański sąd przyznał 2,4 mln zł odszkodowania za błąd medyczny. 4-latek miał przeprowadzony prosty zabieg wycięcia migdałków. Wykonano go w szpitalu dziecięcym w Poznaniu. Chłopiec był w pełni zdrowy. Podczas zabiegu doszło do niedotlenienia mózgu. Po zabiegu dziecko nie mówi, nie chodzi, nie jest w stanie chwycić nic do ręki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto