Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

79-letnia Kazimiera Zaremba pojechała na pielgrzymkę do Wilna. Nie wróciła. Szukają jej od sześciu lat

Ewa Drzazga
Bełchatowianka Kazimiera Zaremba miała 79 lat, gdy pojechała na parafialną pielgrzymkę do Wilna. Ostatni raz widziano ją podczas mszy w kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Jej bliscy szukają jej od ponad 6 lat. Bezskutecznie jej szukają. Co mogło się stać z seniorką w centrum europejskiego miasta?

Najgorsze są noce. Do głowy przychodzą różne możliwości. Niektóre tak straszne, że lepiej ich nie powtarzać. Gdzie może teraz być? Głodna, zmarznięta, chora? Sama? A może zupełnie niemająca pojęcia o tym, kim jest i co się wokół niej dzieje?

Kazimiera Zaremba ma teraz 85 lat. W to, że „ma”, a nie „miałaby”, jej najbliżsi ciągle wierzą. Fraza „nie znaleziono ciała” nie może im przejść przez usta.
- Dopóki nie ma dowodów na to, że nie żyje, my będziemy wierzyć, że można ją odnaleźć. Ludzie nie rozpływają się w powietrzu. Babcia musi gdzieś przecież być - mówi Zbigniew Mizera, wnuk zaginionej.

Pielgrzymka zgubiła 79-latkę

Historia zaginięcia Kazimiery Zaremby przypomina senny koszmar. W piątek, 28 września 2012 roku, pojechała na parafialną pielgrzymkę do Wilna. Nie stresowała się wyjazdem, w końcu na taką wyprawę jechała już po raz czwarty. Z księdzem, którego wręcz uwielbiała, ze znajomymi z parafii. W sumie ponad było 50 osób.

Jej bliscy patrzyli na ten wyjazd sceptycznie. Może to były złe przeczucia, a może zdrowy rozsądek, który podpowiadał im, że lepiej, by seniorka nie porywała się na taką trzydniową wyprawę. Ale pani Kazimiera była taka podekscytowana, szczęśliwa. Po prostu uparła się na ten wyjazd. I pojechała.

Pierwszego dnia, w piątek, wszystko było w porządku. Kłopoty zaczęły się w sobotę. 29 września jednym z punktów pielgrzymki była msza św. w kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej. Nabożeństwo skończyło się około godz. 14. Pani Kazimiera była w kaplicy. Potem ktoś mówił, że zamierzała iść do kiosku po znaczki, bo kupiła kartkę pocztową, ktoś inny, że szukała toalety.

Z czasem wersje zaczęły się mnożyć. Gdzie faktycznie poszła, nie wiadomo. Dość, że gdy grupa zaczęła zbierać się w umówionym miejscu, 79-latki nie było.

Pielgrzymi odczekali według jednych relacji pół godziny, według innych 15 minut. Ksiądz, który opiekował się pielgrzymką, zadzwonił na komórkę seniorki. Odebrała córka. Okazało się, że telefon został w domu, w Bełchatowie.

Pielgrzymka pojechała więc dalej, zostawiając 79-latkę własnemu losowi. I litewskiej policji, która o sytuacji została zawiadomiona, podobnie jak polska ambasada.

Czy gdyby pielgrzymi sami przeszukali wtedy uważnie okolice kaplicy, znaleźliby panią Kazimierę? Możliwe, bo jak daleko w tak krótkim czasie mogła odejść 79-letnia kobieta? Ale nikt z uczestników wyjazdu jej nie szukał. Do dziś ogromny żal mają o to do nich bliscy zaginionej.

- Wiedzieli, że nie ma przy sobie telefonu, że wszystkie rzeczy zostawiła w autokarze. Gdy pomyślę, że wystarczyło wtedy zostać na miejscu trochę dłużej, po prostu jej poszukać - Krystynie Szafran, córce pani Kazimiery załamuje się głos.

O tym, że były szanse na jej szybkie odnalezienie, przekonują nagrania z wileńskiego monitoringu miejskiego. Rodzina dostała je dopiero po pewnym czasie. Godzinę po tym, jak autokar odjechał, Kazimiera Zaremba była na parkingu, na którym stał wcześniej. Szarpała za klamki samochodów. Nikt nie zwrócił uwagi na zdesperowaną staruszkę, nikt nie próbował jej pomóc.

Tego samego dnia, ale w nocy, zarejestrowały ją jeszcze kamery na stacji paliw, kilka kilometrów od centrum. Jak się tam dostała?
- Według mnie najprawdopodobniejsza wersja jest taka, że ktoś ją tam podwiózł, chyba nie dałaby rady przejść tak dużej odległości - domyśla się córka. Litewskiej policji udało się ustalić, że pani Kazimiera podeszła do okienka sklepowego na stacji i chciała kupić rumianek. Ekspedientka mówiła po polsku, podpowiedziała seniorce, że po taki zakup musi się udać do apteki. Pani Kazimiera się odwróciła i odeszła.

- Nic nie wskazywało na to, że źle się czuje, że się zgubiła - rodzina seniorki nie do końca wie, jak interpretować tę sytuację. W niedzielę rano była już na ul. Kalwaryjskiej. O godz. 9.20 ostatni raz nagrały ją kamery, gdy szła wzdłuż parkingu. Już bez torebki i płaszcza. Zgubiła je? Zostawiła? A może ktoś jej je ukradł?

- I tam ślad po mamie się urwał, jak gdyby zapadła się pod ziemię - mówi Krystyna Szafran. - Policja sprawdzała pobliskie osiedle, rozmawiali z mieszkańcami, wojsko przeszukiwało las. I nic. Kamień w wodę.

Tymczasem pielgrzymowicze wracali już do Bełchatowa. Torbę z rzeczami Kazimiery Zaremby przekazano rodzinie. Bliscy staruszki zawiadomili bełchatowską policję o zaginięciu 79-latki.

Ksiądz, który opiekował się pielgrzymką, powiedział wtedy dziennikarzom: „Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, żeby odszukać panią Kazimierę. Zawiadomiliśmy policję litewską, ambasadę”. Ale rodzina zaginionej wytyka, że skontaktował się z nimi dopiero wtedy, gdy o sprawie zaczęło być głośno w mediach.

- A „przepraszam”, czy rozmowy na temat tego, co się tamtego dnia wydarzyło, nie było nigdy - córka zaginionej ma żal do kapłana.

Okazało się, że z prawnego punktu widzenia ani księdzu, ani organizatorom pielgrzymki niczego nie można zarzucić. To uczestnik wycieczki musi dbać o to, żeby się nie zgubić i stawić w umówionym miejscu. Organizator ma zagwarantować pozostałym uczestnikom realizację programu, za który zapłacili. I tyle. Moralnego aspektu pozostawienia 79-latki samej sobie w obcym mieście, nikt nie oceniał.
Umorzeniem zakończyło się też postępowanie dotyczące ewentualnych zaniedbań ze strony organizatora wycieczki.

W samym Wilnie poszukiwania prowadzono całymi tygodniami. Zaangażowały się środowiska polonijne, szukała jej ambasada, harcerze. Media litewskie, nie tylko te polonijne, nagłośniły sprawę zaginionej polskiej seniorki. Na terenie całego miasta rozwieszono plakaty. I nic.

Bliscy 79-latki chwytali się wszystkiego. Radzili się nawet jasnowidzów i wróżek, którzy zgodnie twierdzą, że Kazimiera Zaremba żyje. Według jednej wersji miała być w jakimś ośrodku, niedaleko Wilna, choć nie w samym mieście. Według innego wśród wileńskich Romów.

- Byłyśmy w Wilnie w rom-skiej dzielnicy, nikt tam jej nie widział, nikt o niej nie słyszał - mówi Krystyna Szafran.

Czekając na cokolwiek

Dziś Kazimiera Zaremba ma 85 lat. Rodzina ciągle wierzy, że żyje. Ale gdzie może być? Nie wiadomo.

- Nie ma jej w żadnym domu dla seniorów ani w szpitalu - mówi Zbigniew Mizera. Każdą taką placówkę dokładnie sprawdzono. Również pod kątem osób, które mogły tam trafić z zanikiem pamięci czy w stanie ograniczonej świadomości.

Od sześciu lat również DNA osób zmarłych, co do których personaliów nie ma pewności, jest porównywane z materiałem genetycznym Kazimiery Zaremby. Po tym, jak na jednym z portali społecznościo-wych poświęconych osobom zaginionym przypomniano historię bełchatowianki, sprawę znów przypomniały litewskie media. Konsulat Generalny RP w Wilnie poprosił też wtedy litewskich śledczych o wznowienie śledztwa. Mimo, że od tego czasu minęło już kilka tygodni, żadne nowe informacje nie pojawiły się.

Córki zaginionej były w Wilnie kilka tygodni temu. Rozmawiały z prokuratorem, policjantami prowadzącymi śledztwo, przedstawicielami konsulatu.

- Wszyscy mówią, że to niemożliwe, że takie historie się nie zdarzają, że starsze osoby nie giną tak bez śladu w środku miasta. Ale mamy nie ma - Krystyna Szafran jest bezradna. - Tyle razy próbowałam wyobrazić sobie, co się stało. Jedna z osób, z którą rozmawiałyśmy w Wilnie, mówiła, że być może mama spotkała gdzieś taką starszą osobę, jak ona. I może żyją obie razem do tej pory gdzieś w jakiejś litewskiej wiosce. Marzę o tym, żeby tak właśnie było - mówi córka zaginionej, choć doskonale wie, jak małe są szanse, że tak było. - Wie pani, najgorsza jest ta niepewność, niewiedza. Nikomu tego nie życzę - mówi.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto