Sześć specjalnie przygotowanych torów oraz 34 drużyny na lodzie. Tak wyglądała rywalizacja curlerów w dziewiątej edycji Bełchatów Open 2018.
Można pokusić się o stwierdzenie, że lodowisko Powiatowego Centrum Sportu powoli staje się małą stolicą curlingu w województwie łódzkim. To już nie pierwszy raz, kiedy na obiektach PCS organizowane są zawody, w których udział biorą curlerzy z całego kraju.
Tytułu mistrzowskiego nie zdołali obronić zawodnicy MCC Bez Endu z Warszawy. Tym razem najlepsza okazała się ekipa Curlusy, która występowała w składzie: Jacek Goczoł, Janusz Tomica, Paweł Kłos, Krzysztof Nowak, Marcin Gawłas oraz Paweł Kuśka. Drużyna, która do Bełchatowa przyjechała ze Śląska, na sześć rozegranych pojedynków wygrała aż pięć i zremisowała zaledwie w jednym starciu, kończąc udział w turnieju beż porażki.
Drugie miejsce przypadło drużynie Monkey Man, a trzecia lokata należała do ekipy KS Juniorzy. Te zespoły wystąpiły w czteroosobowych składach i zdobyły po dziesięć punktów, wygrywając pięć spotkań i przegrywając po jednym starciu. Monkey Man byli uplasowani wyżej, bo wygrali bezpośrednie spotkanie z zespołem KS Juniorzy 7:2, a ponadto mieli większą liczbę zdobytych kamieni i endów.
Najlepsza z bełchatowskich ekip zajęła szóste miejsce. Drużyna występująca pod nazwą The Gentlemen, w składzie: Artur Zaręba, Waldemar Cieślak oraz Adrian i Krystian Pokusińscy, cztery razy wygrała i dwukrotnie przegrała.
Poza rozgrywkami towarzyski mecz rozegrały reprezentacje dwóch partnerskich samorządów, czyli powiatu bełchatowskiego oraz powiatu myślenickiego. Lepsi w tym pojedynku byli zawodnicy Powiatowego Centrum Sportu, którzy pokazali się z bardzo dobrej strony i zwyciężyli 8:2.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?