Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Antyterroryści na Więckowskiego - dramatyczna eksmisja w centrum Łodzi

Agnieszka Magnuszewska, Alicja Zboińska
Antyterroryści wkraczają do mieszkania...
Antyterroryści wkraczają do mieszkania... Jakub Pokora
Dopiero po brawurowej akcji antyterrorystów eksmitowano czteroosobową rodzinę z ul. Więckowskiego 24 w Łodzi, która od pięciu lat nie płaciła czynszu.

Uzbierało się aż 30 tys. zł długu. Akcja usuwania dłużników z prywatnej kamienicy trwała siedem godzin. Podobne sceny zwykle ogląda się w sensacyjnych filmach. Uzbrojeni po zęby antyterroryści zwinnymi susami przebiegają przez podwórko kamienicy. Wspinają się na dach parterowej przybudówki. Potem nerwowo zaglądają w okna mieszkania na pierwszym piętrze. Akcję obserwuje grupa lokatorów. Chwilę później gapiów paraliżują odgłosy strzałów i brzęk tłuczonych szyb. Wkrótce z mieszkania na pierwszym piętrze policjanci wyprowadzają kobietę. A po kilkudziesięciu minutach resztę rodziny. Młodszy mężczyzna krzyczy: - Zabierają inwalidów! Zamkną nas w komórce!

Te dramatyczne sceny poprzedziły trwające siedem godzin negocjacje. Tuż po godz. 8 do drzwi mieszkania na pierwszym piętrze pukają administratorka i komornicy. Lokal zajmują sześćdziesięcioletni rodzice oraz syn i córka po dwudziestce. Nie płacili komornego, więc sąd wydał decyzję o eksmisji, przyznając rodzinie lokal socjalny. Dłużnicy dostali mieszkanie przy ul. Lipowej, ale nie chcieli go przyjąć. Powód? Żądali dwóch mieszkań. - Zgodnie z prawem ta rodzina powinna dostać lokal o powierzchni 20 mkw. Przyznane im mieszkanie ma 32 metry i wspólne WC, a nie toaletę na podwórzu - mówi Jacek Małecki, kierownik wydziału budynków i lokali poleskiej delegatury łódzkiego magistratu. - Jest tam woda, ale trzeba palić w piecu. To wyższy standard niż w przepisach. Ale ci ludzie chcieli dwóch mieszkań - dla siebie i dla córki.

Dłużnicy nie chcą otworzyć. Około godz. 9 przyjeżdża straż pożarna ze skokochronem, pogotowie i policja. - Oni krzyczeli, że mają noże, grozili, że się potną. Córka wymachiwała zaświadczeniem, że jest zarażona HIV i że pozaraża rodzinę - mówi Ilona Gadomska, administratorka. Dłużnicy nie pierwszy raz grożą samobójstwem. Przy dwóch wcześniejszych próbach eksmisji chcieli skakać z okna, grozili strzykawką, a ojciec rzucił się na policjantów.

W południe administratorka informuje, że czeka na decyzję komendanta policji o wysłaniu antyterrorystów. Ale najpierw, o 12.30, w kamienicy pojawiają się ratownicy medyczni. Do mieszkania udaje się wejść lekarzowi. Ocenia, że rodzina jest w złym stanie psychicznym. Decyzja? Ma zostać odwieziona do szpitala psychiatrycznego.

Antyterroryści wkraczają półtorej godziny później. W tym czasie roznosi się plotka, że eksmitowani mają broń. Według sąsiadów to możliwe, bo rodzina jest nieciekawa. Ponoć drugi syn siedzi w więzieniu za narkotyki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto