Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malwina i Michał: czas na podróż dookoła świata

Redakcja
Podróż dookoła świata - to marzenie Malwiny i Michała, które rozpoczną realizować już w Sylwestra
Podróż dookoła świata - to marzenie Malwiny i Michała, które rozpoczną realizować już w Sylwestra
A Malwina i Michał Kołatek rzucają wszystko i wyruszają w podróż dookoła świata A Na to, by móc spędzić rok w podróży odkładali przez rok. Mówią: wyprawa zmieni nasze życie

Portfel dla złodzieja wypchany starymi kartami i forintami, sprytna zatyczka do zamka w drzwiach, która sprawi, że nikt się nie włamie, pasek do spodni ze specjalnym schowkiem, moskitiera, tablet z mapami, "pościel" tak na wszelki wypadek, gdyby ta na miejscu była "nie do przejścia", aparat i obiektywy dla postarzenia poobwijane taśmami... Każda rzecz, którą Malwina i Michał Kołatek zabiorą w swoją podróż dookoła świata, jest starannie przemyślana. No i musi być naprawdę potrzebna. Bo przecież wszystko musi się zmieścić w dwóch plecakach.

- Ciągle mi się wydaje, że i tak zabieramy tego za dużo - Michał rozgląda się po podłodze zaściełanej tym, co ma trafić do plecaków. - Przecież będziemy to wszystko musieli taszczyć na plecach.

Jeszcze dwa lata temu plan na życie mieli taki, jak wszyscy: małżeństwo, stała praca, kredyt na mieszkanie, dzieci. On pracował w banku, ona skończyła prawo i razem z mamą prowadziła firmę. Ale pewnego dnia, zupełnie przypadkowo, razem obejrzeli film Seana Penna "Wszystko za życie" o młodym chłopaku, który po studiach rzucił wszystko i zamiast robić karierę ruszył autostopem w kierunku Alaski. Potem przez pół godziny leżeli w milczeniu i już wiedzieli, że wszystko postawią na głowie. Że ich projekt był bez sensu, że nie takiego życia chcą, że pragną przygody i podróży, celu, który połączy ich wspólne pasje. Ostatecznie z tego pierwotnego planu zostało tylko małżeństwo. Pobrali się, a potem dali sobie rok na zgromadzenie pieniędzy na podróż swojego życia. Żeby cel był bardziej realny wyznaczyli 31 grudnia 2014 roku jako tę datę, która ich wyprawę dookoła świata rozpocznie.

W Polsce zgromadzenie potrzebnych pieniędzy byłoby może nie niemożliwe, ale o wiele trudniejsze. Po pierwsze pensje mimo wszystko trochę inne niż w Wielkiej Brytanii, po drugie pokus byłoby wokół zbyt wiele: a to kino, a to wypad z przyjaciółmi, a to kolacja na mieście.

- A my postanowiliśmy, że ograniczamy takie przyjemności do minimum - opowiada Malwina Kołatek. - Nie ze skąpstwa, ale dlatego, że mieliśmy określony cel, któremu wszystko podporządkowaliśmy.

Los im sprzyjał. Najpierw wygrali "casting" na prowadzenie posiadłości górskiej we francuskich Alpach. Mieli się nią zajmować przez pół roku.
- To było wspaniałe doświadczenie, poznaliśmy wielu ludzi, a poza tym mieliśmy okazję, by kontynuować nasze pasje, te kulinarne i te związane ze wspinaczką górską - dodaje Michał.

Gdy kontrakt się skończył, wrócili do Wielkiej Brytanii. Tam zaczęło się mozolne gromadzenie funtów i przygotowywanie wyprawy.
- Korzystamy z doświadczeń innych podróżników - nie kryje Malwina. - Na forach ludzie dzielą się swoimi obserwacjami, radzą, jak uniknąć określonych sytuacji, o czym warto pamiętać, czego się strzec. To jest bezcenna wiedza dla kogoś, kto tak jak my planuje podróż, która potrwa rok - dodaje.

Planowanie to zresztą, jak przyznają, lekkie nadużycie jeśli chodzi o określenie tego, jak przygotowują się do podróży. Mają dokładnie "rozpisane" przygotowania: wiedzą, co muszą zabrać, jakie dokumenty trzeba przygotować, jak się zabezpieczyć. Mają zarezerwowane bilety na samolot (ale tylko w jedną stronę!), który przez Ad-Dauhe w Katarze dostarczy ich do Bangkoku w Tajlandii. Wiedzą, że chcą zobaczyć i "posmakować" kilku krajów Azji Południowo - Wschodniej, że kilka tygodni spędzą na trekkingu w górach Nepalu, że w kwietniu powinni wylecieć do Australii, a stamtąd przez Nową Zelandię, (może Oceanię?) trafić na Hawaje. Potem Ameryka Północna i Południowa i powrót do Europy. Tylko pierwsze etapy podróży są w miarę dokładnie rozplanowane. W sylwestra wylecą z kraju, a pierwszy dzień nowego roku spędzą już na innym kontynencie. Czy można sobie wyobrazić bardziej szalony początek roku?

- Mamy zarezerwowany tylko ten pierwszy hotel w Bangkoku, żeby odespać w spokoju zmianę czasu - mówi Malwina Kołatek. - O reszcie zadecydujemy na miejscu.
- Nie ma sensu teraz tego planować, naprawdę - dodaje Michał. - Nic nas nie zmusza, żeby być tam, gdzie nie będzie nam się podobać. Chcemy podróżować tym, co w danym momencie będzie najbardziej na miejscu: autobusem, statkiem rzecznym, a może zaciągniemy się jako członkowie załogi na jakiś jacht? Może wynajmiemy campera w Nowej Zelandii? Może zamieszkamy w hostelu, a może u jakiejś rodziny, która przenocuje nas w zamian za przybliżenie im naszej kultury? Nie wiemy, wszystko okaże się na miejscu - śmieje się Michał.

Czy rok starczy na zobaczenie tego, co chcą ujrzeć na własne oczy? Tego też tak naprawdę nie wiedzą. Czas podróży może się wydłużyć, nic ich nie obliguje do powrotu w określonym terminie, odwiedzenia określonych punktów czy zrobienia sobie zdjęcia na tym, a nie innym wybrzeżu. To założenie przemyślane - żeby robić tylko to, na co sami mają ochotę i tylko tam, gdzie sami chcą . To m.in. dlatego nie decydowali się na poszukiwanie sponsorów, tylko sami odkładali grosz do grosza. - To nasze życie i nasza wyprawa - mówią młodzi podróżnicy.

Rodziny trzymają za nich kciuki. Boją się o to, co może się przydarzyć podczas podróży, ale przecież ryzyko jest wszędzie. A Malwina i Michał, przy całym swoim szaleństwie mają "głowę na karku" i sporą dozę rozsądku, potrafią o siebie zadbać i nie będą niepotrzebnie ryzykować.

Nie umawiają się na regularne telefony przez łącza satelitarne. Mogłoby się przecież zdarzyć, że rozładowałaby się im bateria, a nie byłoby jak jej doładować. Co przeżywaliby ich rodzice w Polsce, gdyby nie zadzwonili w ustalonym terminie?
- To byłby horror dla nich, a dla nas stres, że oni się niepokoją - dodaje Michał. - Lepiej zwyczajnie umówić się na kontakt co jakiś czas, ale nie wyznaczać ścisłych terminów. Mamy na swoim koncie już kilka mniejszych podróży i ta metoda dobrze się sprawdziła - mówi.

Gdy o swoich zamiarach dopiero zaczynali opowiadać znajomym, nie brakowało takich, którzy pukali się w głowę. No bo zostawić dobrą pracę i ruszyć w nieznane, nawet nie wiedząc, czy będzie do czego wracać? - Naszą siłą jest to, że jesteśmy jeszcze bardzo młodzi (Malwina ma 26 lat, Michał 27 - przyp. red), że tak naprawdę wszystko możemy zacząć od początku, nie mamy kredytów czy większych zobowiązań - przyznaje Malwina. - Ale najważniejsze jest to, ze łączy nas wspólna pasja, że mamy wspólny cel, który razem chcemy osiągnąć.
- Myślę, że ta podróż pozwoli nam odkryć to, co będziemy robić w życiu potem - dodaje Michał. - Mamy takie marzenie, żeby założyć gdzieś pensjonat z restauracją. I pewnie doświadczenia zebrane w różnych miejscach świata pomogą nam w realizacji tego zamierzenia. Ale może po drodze przydarzy się coś, co sprawi, że zajmiemy się czymś zupełnie innym, że wrócimy z nowym pomysłem na życie.

Czy tak się właśnie potoczy ich wyprawa? Jaki to będzie pomysł? Tego nie potrafią dziś przewidzieć. Ale po cichu mają nadzieję, że tak się właśnie stanie. Przecież nie bez powodu nazwali swój projekt "Wszystko za podróż".

***
Malwina i Michał Kołatek prowadzą bloga, na którym już opisali swoje przygotowania do podróży, a w jej trakcie będą zamieszczać relacje i zdjęcia z odwiedzanych miejsc w różnych zakątkach naszego globu. Blogowy adres to
www.wszystkozapodroz.pl
Ich projekt można też znaleźć na facebooku. Młodzi bełchatowianie przez cały rok będą się dzielić swoimi doświadczeniami: opiszą, gdzie byli, co widzieli, jakie mieli przygody i jakie niespodzianki im się przydarzyły. Zaznaczają, że wpisy będą się pojawiały często, ale uzależnione będą od tego, czy będą mieć akurat dostęp do sieci - a z tym może być różnie na poszczególnych etapach ich podróży. Mają nadzieje, że ich zapiski będą pomocne dla wszystkich tych, którzy tak jak oni chcieliby w swoim życiu zrobić coś zupełnie niezwykłego.
a Patronat medialny nad wyprawą Malwiny i Michała objął "Dziennik Łódzki"
Zamierzamy śledzić szlak, który będą pokonywać podróżnicy. Będziemy naszym Czytelnikom przekazywać ciekawostki z poszczególnych etapów ich wyprawy. O tym, co u nich słychać, napiszemy też na naszym portalu
belchatow.naszemiasto.pl

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto