Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Młodzi wielunianie oddawali życie w Powstaniu Warszawskim [REPORTAŻ]

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. Trwało 63 dni i pochłonęło tysiące ofiar. W stolicy walczyli i ginęli również młodzi ludzie związani z ziemią wieluńską. - Nie było siły, która mogłaby powstrzymać Jędrka przed udziałem w powstaniu - mówi mieszkanka Wielunia Zofia Burchacińska, siostra Andrzeja Błeszyńskiego, który zginął na Czerniakowie

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. Wybuchło 1 sierpnia 1944 r. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych.

Jednym z powstańców warszawskich mających swe korzenie w Wieluniu był Andrzej Błeszyński. W sierpniu 1944 r. był kilka miesięcy po maturze. Posługiwał się pseudonimem „Czeski”, tak jak jego przodek, powstaniec styczniowy. Został zapamiętany jako inteligentny, mający szerokie zainteresowania, tryskający humorem chłopak. Planował zostać lekarzem.

- Umówiliśmy się, że ja skończę farmację, a on medycynę. Niestety, nie było mu dane zrealizować swoich planów. Nie było siły, która mogłaby powstrzymać Jędrka przed udziałem w powstaniu - mówi mieszkanka Wielunia Zofia Burchacińska, siostra Andrzeja. Zginął 3 września 1944 r. na Czerniakowie. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym w Warszawie, ma też swoją tabliczkę na „wieluńskiej golgocie” koło fundamentów kościoła farnego.

Pani Zofia co roku jeździ do stolicy w rocznicę wybuchu powstania. Odwiedza nie tylko grób brata, zapala też świeczkę ku pamięci jego kolegów, m.in. Wiesława Niżankowskiego, ps. “Wiesiek”, który również poległ na Czerniakowie. Był on synem starosty wieluńskiego w okresie międzywojennym Tadeusza Niżankowskiego (także uczestnika Powstania Warszawskiego). Wiesław nie ma grobu, jego ciała nigdy nie odnaleziono.

"To byli wzorowi chłopcy"

W rodzinnym mieście Jędrek Błeszyński działał w harcerstwie. W 1938 r. zdał egzamin do Państwowego Gimnazjum im. St. Batorego w Warszawie. Wybuch wojny zastał go w stolicy, gdzie spędzał ostatnie dni wakacji. Szybko rozpoczął działalność konspiracyjną, podczas okupacji kontynuował naukę na tajnych kompletach. Ojciec Jerzy, zmobilizowany do wojska w 1939 r., dostał się do niewoli niemieckiej, z której pisał do żony: rób Wandzia wszystko, żeby dzieci się uczyły. W końcu Zofia również zaczęła pobierać nauki w stolicy. Rodzina zamieszkała w podwarszawskim Ursusie.

Andrzej Błeszyński i jego kompani z konspiracji zostali przydzieleni do Zgrupowania AK „Kryska”. Jak wspomina Zofia Burchacińska, chłopcy „bronią posługiwali się teoretycznie”. Strzelać mieli uczyć się w boju.

- To byli wzorowi chłopcy. Rwali się do walki. W Warszawie było wtedy tak wielkie napięcie, że powstanie wcześniej czy później musiało wybuchnąć. Zwyczajnie nie było innej możliwości - przekonuje wielunianka.

Od momentu wybuchu powstania nie było żadnej wiadomości od Andrzeja. - O okolicznościach śmierci brata dowiedziałam się dopiero, jak odbierałam medal za Jędrka i Wieśka. Opowiadali mi, że wrócił się po hełm. „Czeski” zostań - mówili mu - twoja warta się kończy, już idzie zmiennik. Nie - odpowiedział - zostanę do końca. Wyszedł i dostał strzał w serce, powiedział tylko „mamo” i zmarł - opowiada Zofia Burchacińska.

Według jej relacji, Wiesław Niżankowski zginął w strasznych okolicznościach. Jego ojciec, uczestnik powstania w stopniu porucznika, pełnił funkcję starosty wieluńskiego w latach 1932-1938. „Dał się poznać jako człowiek prawego charakteru, dobry administrator, ofiarny działacz społeczny” - pisze o nim prof. Olejnik w „Leksykonie Miasta Wielunia”. W Wieluniu Tadeusz Niżankowski pełnił wiele funkcji, został także zapamiętany jako człowiek, który doprowadził do odbudowy wsi Dziadaki w gminie Działoszyn, która doszczętnie spłonęła w 1933 r. Na wniosek wdzięcznych mieszkańców przemianowano ją na Niżankowice. Z Wielunia wyjechał na Wołyń, by objąć funkcję wicewojewody łuckiego. Podczas wojny został deportowany do obozu w Oświęcimie, z którego został wykupiony przez rodzinę i przyjaciół. Po upadku Powstania Warszawskiego trafił do obozu jenieckiego, po wojnie pracował na Śląsku. Zmarł w 1979 r. w Gliwicach.

W zbiorach Muzeum Ziemi Wieluńskiej znajduje się cenna pamiątka po Niżankowskim. Jest to naszywka z orłem i napisem „AK. 1 VIII 1944”, która trafiła tutaj z Niżankowic. Dopóki w miejscowości była szkoła, gablota poświęcona przedwojennemu staroście wieluńskiemu była w dobrych rękach. Potem szkoła zamieniła się w dom samotnej matki i część pamiątek została skradziona. Naszywka została przekazana pod opiekę MZW po wielokrotnych prośbach dyrektora placówki.

Rodzice długo po wojnie żyli nadzieją, że Elżbieta żyje

Elżbieta Wendt urodziła się w Wieluniu jako córka pastora tutejszej parafii ewangelicko-augsburskiej, Henryka Wendta. W konspiracji działała pod pseudonimem “Zunia”. W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego miała 18 lat. 3 sierpnia 1944 r. została ciężko ranna w głowę. Trafiła do szpitala powstańczego na Lesznie, gdzie była operowana. Podczas ewakuacji lecznicy „Zunię” wyniesiono nieprzytomną, w stanie bardzo ciężkim. Potem słuch o nie zaginął. Data i okoliczności jej śmierci nie są znane. Rodzice jeszcze długo po wojnie żyli nadzieją, że Elżbieta żyje. Nie odnaleziono jej ciała, na cmentarzu ewangelickim w Wieluniu znajduje się jej symboliczny nagrobek.

- Po wojnie krążyły nawet pogłoski, jakoby widziano ją na terenie Niemiec, że straciła pamięć w wyniku obrażeń odniesionych w powstaniu. Rodzina pisała do PCK, rozpowszechniała powielony portret Elżbiety. Ponieważ poszukiwania nie przynosiły rezultatów, w końcu ich zaprzestano - opowiada Jan Książek, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej. W zbiorach placówkach znajduje się powstały w Łodzi portret Elżbiety Wendt.

Przed wojną Elżbieta uczęszczała do Gimnazjum Żeńskiego Pelagii Zasadzińskiej w Wieluniu. Po wyjeździe do stolicy wstąpiła wraz z rodzeństwem do Szarych Szeregów. Równocześnie uczyła się na tajnych kompletach. W 1940 r. została łączniczką Komendy Pogotowia Harcerek. W Powstaniu Warszawskim walczył również brat Elżbiety - Jan, jako żołnierz zgrupowania „Baszta”. Po ciężkich bojach zdołał przebić się z Warszawy do podmiejskich lasów. Ostatnia z trójki rodzeństwa, Maria, została wywieziona wraz z mamą Alicją (z domu Kawecka) na przymusowe roboty do Lipska.

Wendtowie znaleźli się w Warszawie po tym, jak wiosną 1940 r. zostali wysiedleni przez Niemców z Wielunia. Wcześniej pastor odmawiał współpracy z okupantem. Był aresztowany. Warto zapoznać się życiorysem Henryka Wendta, bo była to ciekawa postać. Jest zresztą patronem jednej z wieluńskich ulic.

Z ziemi wieluńskiej wywodził się co najmniej jeden cichociemny

To urodzony w Drobnicach (rocznik 1916) Ignacy Adam Bator, ps. „Opór”, „John”. Na terenie Wielkiej Brytanii został przeszkolony do działalności konspiracyjnej jako radiotelegrafista. Ze źródeł internetowych wynika, że zgłosił się na ochotnika do przerzutu do Polski, by przyłączyć się do ruchu oporu. W styczniu 1943 r. został zrzucony na terytorium okupowanego kraju. Działał w strukturach AK, podczas Powstania Warszawskiego zaginął.

Wiemy również, że w powstaniu brał udział Włodzimierz Zaczyński, ps. „Dzidziuś”, urodzony w 1923 r. w Działoszynie (ówczesny powiat wieluński). Jako żołnierz AK został ranny 15 września 1944 r. na ulicy Nowy Świat. Wywiad z Zaczyńskim można przeczytać na portalu ahm.1944.pl. Zmarł w 2013 r.

O wyzwolenie Warszawy walczył również Włodzimierz Zarzycki, stryj byłego posła na Sejm Wojciecha Szczęsnego Zarzyckiego. Powstańców warszawskich wywodzących się z ziemi wieluńskiej jest zapewne więcej. Opisaliśmy tych, o których mamy wiedzę - mniej lub bardziej ugruntowaną. Podziękowania należą się w tym miejscu szefowi Muzeum Ziemi Wieluńskiej Janowi Książkowi, który przekazał naszej redakcji cenne materiały, informacje i wskazówki. I tu też apel do Czytelników: jeżeli macie Państwo informacje lub pamiątki związane z „naszymi” powstańcami, zachęcamy do kontaktu z MZW.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o mogile na cmentarza w Mokrsku. Z opisu tablicy nagrobnej wynika, że zostali tutaj pochowani powstańcy warszawscy (żołnierze AK): Zbigniew Kołota, Julian Susicki oraz trzy nieznane osoby. Zginęli w grudniu 1944 r. Najpewniej próbowali się przedrzeć przez powiat wieluński z Warszawy i zostali zatrzymani i zabici przez niemiecką żandarmerię.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto