Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe serce Mariusza ze Zgierza. 12-latek ze Zgierza po przeszczepie serca

Marcin Bereszczyński
Mariusz po przeszczepie serca powoli dochodzi do siebie
Mariusz po przeszczepie serca powoli dochodzi do siebie fot. archiwum prywatne
Ostatnie lata w życiu 12-letniego dziś Mariusza Stępniaka były walką o życie. Udaną! Niedawno w niemieckiej klinice w Giessen przeszedł przeszczep serca. Choć po operacji miał zbyt wysokie ciśnienie krwi i za małe dotlenienie organizmu, lekarze uznali, że przeszczep zakończył się sukcesem. Chłopiec od 2 dni sam wstaje do toalety. Zaczyna jeść, choć ciągle jest pod kroplówką. Na razie w jego menu są tylko małe jogurciki, ale niedawno poprosił o czekoladę.

- Operacja trwała 9 godzin -relacjonuje Edyta Stępniak, mama Mariuszka. - Wszystko odbyło się bez komplikacji. Pierwsze dni po zabiegu syn spędził pod lekką narkozą. Ciągle jeszcze często cierpi na bóle migrenowe. Pragnę podziękować czytelnikom "Dziennika Łódzkiego" za wsparcie duchowe i materialne. Bez nich nie dalibyśmy sobie sami rady. To dzięki nim Mariuszek żyje - napisała do nas w sobotę mama chłopca.

Gdy Mariusz miał 16 miesięcy, przeszedł ciężkie zapalenie płuc. Zdiagnozowano u niego mukowiscydozę i niewydolność serca. Aby usunąć gronkowca z płuc, trzeba było wzmocnić serduszko chłopca. Po wielu badaniach i zabiegach okazało się, że jedyny ratunek to przeszczep. Dzięki akcjom charytatywnym i pomocy wielu ludzi udało się zapewnić Mariuszowi opiekę kardiologiczną w niemieckiej klinice w Giessen. Tam od lipca zeszłego roku chłopiec czekał na dawcę. Nie mógł oddalać się od kliniki dalej niż na 50 km. W każdej chwili jego mama mogła odebrać telefon, że na chłopca czeka serce. Telefon zadzwonił 6 października. - Najgorsze za nami - cieszy się Edyta Stępniak. - Ale nie wiem, jak długo Mariusz pozostanie pod opieką tutejszych lekarzy ani kiedy wrócimy do domu.

Mariusz i jego mama tęsknią za domem w Zgierzu. 15 miesięcy spędzone w Giessen bardzo się dłużyło. Chłopiec na początku leżał w klinice, a jego mama spała na karimacie przy łóżku syna. Później pod dach przyjęła ich polska rodzina mieszkająca w Giessen. Mieli wtedy wygodniej. Po pięciu miesiącach udało się im przeprowadzić do pokoiku w hotelu robotniczym dla pielęgniarek. Po artykule w lokalnej gazecie zgłosiła się spółdzielnia mieszkaniowa oferując lokum na cały pobyt Mariusza w Niemczech.

Pobyt i leczenie chłopca były możliwe dzięki akcjom charytatywnym. Przeszczep kosztuje 270 tys. euro. Do tego opieka na chłopcem, wcześniejsze zabiegi i konsultacje medyczne... Po artykule na naszych łamach w 2009 roku rozpoczęła się lawina imprez, z których dochód przeznaczano na leczenie Mariusza. Biegali dla niego za piłką Donald Tusk z Janem Tomaszewskim oraz innymi piłkarzami, politykami i artystami. Wiele pomogły fundacje Gajusz i Twój Poranek, które nadal zbierają datki na rehabilitację i leczenie Mariusza. Pieniądze można wpłacać do fundacji Gajusz, ul. Piotrkowska 17, 90-406 Łódź na konto Getin Bank 57 1560 0013 2026 0000 8891 1025 z dopiskiem "dla Mariusza Stępniaka".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto