Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE GKS - Polonia Warszawa 2:1

Paweł Hochstim
PGE GKS - Polonia Warszawa 2:1
PGE GKS - Polonia Warszawa 2:1 fot. Dariusz Śmigielski
Piłkarze PGE GKS Bełchatów wiosną nie przypominają już na szczęście tego zastraszonego zespołu z jesieni, który od czasu do czasu potrafił zachwycić, ale zdecydowanie częściej jednak zawodził. A trener bełchatowskiego zespołu Kamil Kiereś zdaje egzamin w ekstraklasie i już widać, że GKS odkrył dla polskiego futbolu naprawdę dobrego szkoleniowca.

Po kartkowej pauzie do bełchatowskiej drużyny wrócił Grzegorz Baran, a Grzegorz Fonfara z pozycji defensywnego pomocnika został przesunięty na prawą obronę. Tego akurat można było się spodziewać, ale tego, że w pierwszej jedenastce wybiegnie debiutujący w ekstraklasie Kamil Wacławczyk, absolutnie nie. Ale niewiele brakowało, a już na samym początku meczu Kiereś odbierał gratulacje za genialną decyzję, bo debiutant znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej, ale Michał Gliwa obronił jego mocne uderzenie. Chyba trema zjadła troszkę bełchatowskiego pomocnika, bo mógł uderzyć znacznie lepiej.

Wiosna w Bełchatowie na razie przebiega pod znakiem udanych debiutów. Wacławczyka na pewno nie można krytykować za występ przeciwko Polonii, ale też z drugiej strony nie zachwycił tak, jak jego koledzy. Maciej Wilusz jest dzisiaj najlepiej grającym obrońcą bełchatowskiego zespołu, Paweł Giel kapitalnie zagrał przeciwko Górnikowi Zabrze, a Mateusz Mak w sobotnie popołudnie przez chwilę mógł czuć się jak bohater, gdy w 59. minucie wykorzystał dobre dośrodkowanie Miroslava Bożoka i perfencyjnym strzałem w długi róg zdobył gola, który dał jego drużynie dwubramkowe prowadzenie.

- Piłka idealnie mi się ułożyła i uderzyłem z pierwszej piłki - opowiadał rozemocjonowany jeszcze po meczu nowy pomocnik bełchatowian.

Ale szczęście Maka wzięło się z nieszczęścia Kamila Kosowskiego. Były reprezentant Polski od początku rundy wiosennej zmaga się z urazem, który nie pozwala mu na spokojną grę. - Ale i tak daje nam bardzo wiele, bo to bardzo doświadczony i wiele potrafiący piłkarz - chwali Kosowskiego trener Kiereś.

W sobotę Kosowski dał bełchatowskiej drużynie gola. Dwie minuty po przerwie wykorzystał dobre zagranie Tomasza Wróbla i huknął z całej siły zza pola karnego, pokonując warszawskiego bramkarza. Uderzenie było za mocne zarówno dla Michała Gliwy, jak i dla nogi Kosowskiego, bo po tym uderzeniu piłkarz PGE GKS, który ostatnio do bramki w polskiej ekstraklasie trafił blisko pięć lat temu w barwach Wisły Kraków, przewrócił się na murawę i do gry już nie wrócił. A zastąpił go Mak, który dwanaście minut później został bohaterem. Dla niego to też był szczególny gol, bo pierwszy w życiu w ekstraklasie.

Bełchatowianie prowadzili 2:0 i uznali, że... wystarczy. Za chwilę zresztą starcili Dawida Nowaka, który z urazem mięśnia musiał opuścić boisko. Nowak w sobotę marnował wprawdzie sytuacje bramkowe, ale dla drużyny i tak był nieoceniony. Chyba głównie dlatego, że nazwa "Polonia" wciąż wzbudza w jego umyśle wielkie emocje. Jeszcze niedawno miał trafić do Czarnych Koszul, podpisał nawet kontrakt, ale później uznał, że do Warszawy się nie przeniesie. I wysłuchiwał obelg z ust właściciela Polonii Józefa Wojciechowskiego, który w wielu wywiadach go obrażał. W sobotę najlepszą okazję Nowak miał tuż przed przerwą, ale zamiast huknąć w róg próbował lobbować bramkarza, a w efekcie podał mu lekko piłkę prosto w ręce.

Gdy w 66. minucie Bruno głową wykorzystał dobre dośrodkowanie z rożnego Tomasza Brzyskiego i było 2:1, na boisku naprawdę zrobiło się nerwowo. - Polonia się otworzyła, atakowała i miała okazje do wyrównania. Ale uważam, że wygraliśmy zasłużenie - mówi Mateusz Mak i trudno nie przyznać mu racji. Nikt jednak nie słuchałby tłumaczenia o niesprawiedliwości, gdyby w samej końcówce Daniel Sikorski zrobił to, co zrobiłoby 99 procent wszystkich przeciętnych Polaków, z małoletnimi i emerytami włącznie. Sikorski stojąc trzydzieści centymetrów od pustej bramki dostał piłkę i kopnął... w boczny aut! Zdecydowanie łatwiej było umieścić piłkę w bramce, ale Sikorskiemu udała się trudna sztuka. Aż strach pomyśleć, jakimi słowami przed telewizorem zareagował na to właściciel Polonii, który płaci Sikorskiemu 50 tys. zł miesięcznie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto