Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Pawłem Kuleszą, nowym burmistrzem Łęczycy

Dariusz Gabryelski, Joanna Kaźmierczak
Pierwszy rok rządów to zazwyczaj realizacja budżetu poprzednika. Pewnie nie spodziewał się Pan, że to na panu i współpracownikach spocznie obowiązek skonstruowania przyszłorocznego budżetu miasta.

Przednia kadencja powinna się skończyć 15 listopada i złożeniem projektu przez moją poprzedniczkę. Takie są wymogi. Kolejny burmistrz i rada miejska mogą wtedy nad nim pracować i go modyfikować. Apelowałem na sesjach do mojej poprzedniczki, żeby to zrobić, ale tak się nie stało. Mamy duży problem, ale go rozwiążemy. Mamy już pewne założenia i wskaźniki, na których oprzemy budżet, ale szczegółów jeszcze nie podam. Za wcześnie, żeby operować kwotami. Ale deficyt wyniesie około 3 milionów złotych

Jakie najważniejsze inwestycje znajdą się w budżecie?

- Na pewno ul. Górnicza, która musimy wyremontować, tym bardziej, że w przyszłym roku zacznie się remont drogi krajowej 91 na terenie całego miasta i należy spodziewać się ogromnych utrudnień. Górnicza to chyba najlepszy objazd, innej możliwości nie ma, a remont DK 91 ma potrwać dwa lata. W mieście może być komunikacyjny dramat. Dlatego remont Górniczej jest taki ważny.

A inne inwestycyjne wydatki

- Musimy także dokapitalizować spółkę TBS. Ponieważ ciągle rosną ceny materiałów i usług budowlanych, a to zwiększa koszt budowy bloku przy ul. Kaliskiej. Już wcześniej nie nadążaliśmy z ustaleniem tej kwoty. Doszło do tego, że TBS nie mógł wnioskować o kredyt, bo był niewiarygodny i trzeba było go już wcześniej dokapitalizować.

W radzie miejskiej ma Pan większość, więc budżet będzie poparty.

- Zawsze znajdzie się jakiś awanturnik, ale to lepiej dla was dziennikarzy, bo macie o czym pisać. W poprzedniej kadencji na początku byłem sam przeciw kilkunastu radnym z innych komitetów, a później zaczęliśmy działać razem. Kilku nawet starowało w ostatnich wyborach z mojego komitetu. To oznacza, że mimo różnic doszliśmy do porozumienia.

Będziecie działać tylko w oparciu o pieniądze z budżetu miasta, czy myślicie o pozyskaniu ich z zewnątrz. To może być trudne, bo pokonał Pan w wyborach kandydatkę partii rządzącej. PiS wygrał wybory do sejmiku i ma swojego marszałka. O dotacjach rządowych pewnie też miasto może zapomnieć.

- Z dotacjami różnie bywa i trzeba to wyjaśnić. Nie zawsze przyznana dotacja oznacza, że miasto powinno inwestycję realizować. Na przykład boisko wielofunkcyjne kosztuje milion zł. Kwota dotacji dla Łęczycy wyniosła 280 tys. Albo nasz stadion. Dotacja 1,5 milion zł, a cały koszt modernizacji obiektu waha się od 8 do 14 mln. Wbudujemy stadion, który cieszy mieszkańców, ale budżet miasta zarżniemy na kilka lat. Później trzeba będzie podnieść podatki i będzie płacz. Dotacja jest dobra jak koszty inwestycji można podzielić pół na pół. Dlatego będziemy próbować pozyskać pieniądze z zewnątrz.

Wojciech Czaplij został pana zastępcą, a Edward Banasik sekretarzem. Czy będą jeszcze jakieś zmiany w urzędzie miejskim?

- Pięć osób w przyszłym roku może odejść na emeryturę, ale liczę, że uda się ich zatrzymać. Bardzo cenię pana Czapija, bo to doświadczony pracownik samorządowy. Był już wiceburmistrzem Łęczycy.

I wtedy w mieście dużo mówiło się o braku dyscypliny w urzędzie.

- Tych opinii nie słyszałem, ale każdy ma inny sposób zarządzania swoimi podwładnymi. Był już burmistrz, który nakładał na urzędników ogromną presję. Wielu z nich było wówczas narażonych na olbrzymi stres, żeby nie powiedzieć reżim. Ja dyktatorem nie jestem. Wolę pracę w grupie i miłej atmosferze. Inni mogą to odczytywać jako brak dyscypliny.

Jakie jeszcze zmiany czekają miejskich urzędników?

- Będzie reorganizacja urzędu, bo obecnie są tam wielkie wydziały mające zbyt szeroki zakres obowiązków. Trzeba je podzielić. Mamy już na to plan, bo jeden wydział nie może zajmować się sportem, oświatą i opieką społeczną.

A co z miejskimi spółkami. Dużo będzie zamian?

- Na razie nie wiedzę takiej potrzeby. Miałem zastrzeżenia do funkcjonowania TBS, ale wiem, że to bardzo specyficzna spółka, za pracę tam nie pobiera się wynagrodzenia. Raczej będę szukał ludzi do pracy niż ich zwalniał.

To rzadko spotykana praktyka. Przecież zawsze po zmianie władzy wymieniano radę nadzorczą, a następnie zwalniano prezesów miejskich spółek.

- W takim razie łamię jakieś standardy, albo popełniam błąd. Ale nie będę zwalniał ludzi tylko za to, że nie są moimi przyjaciółmi.

Ale Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi i zarazem szefowa Platformy Obywatelskiej w Łódzkiem, do której Pan należy, nie poprała Pana w wyborach z czystej sympatii. Po zmianach w urzędzie marszałkowskim wielu działaczy PO będzie szukało pracy. Czy ktoś z nich trafi do Łęczycy?

- Nie ma mowy o żadnym desancie działaczy politycznych do Łęczycy. Jestem w samorządzie od prawie 20 lat i moim zdaniem samorządy powinny apolityczne. Poza tym mamy wielu zdolnych mieszkańców Łęczycy, którzy mogą pracować na rzecz swojego miasta.

A jaki ma Pan pomysł na zatrzymanie młodych ludzi w mieście? Na razie większość chce stąd wyjechać.

- To naturalne, że młodych ciągnie do lepszego świata, choć w Łęczycy nie żyje się źle. Mój syn i dzieci wielu moich znajomych nie mieszkają tutaj, ale nie robię z tego dramatu. Łódź teraz ma dla nich po prostu lepszą ofertę, ale mam nadzieję, że kiedyś tu wrócą.

Czy miasto ma jeszcze jakieś szanse na powiększenie terenów specjalnej strefy ekonomicznej przy ul. Lotniczej i ściągnięcie tam inwestora?

- To trudny temat. Ziemi, którą kupiliśmy nie można odrolnić, bo blokuje nas ustawa o obrocie ziemią wprowadzona przez PiS. Pod inwestycje mamy prawie 4 hektary terenu. Wiem, że przepisy mogą zostać złagodzone i tereny rolnicze leżące w miastach będzie można łatwiej odrolnić. Gdyby tak się stało można zacząć myśleć o pozyskaniu inwestorów.

Co Pan planuje zrobić z zalewem miejskim? Niemal każdy kandydat na burmistrza i radnego mówił o konieczności rewitalizacji tych terenów.

- Ja o tym nie mówiłem, bo rewitalizacja oznacza przywracanie świetności jakiemuś miejscu. Nad zalewem świetności nigdy nie było. Możemy tu dyskutować o zagospodarowaniu tego miejsca lub ucywilizowaniu go. Choć większość tego obszaru jest zagospodarowana przez wędkarzy i działkowców. Oni nie wyobrażają sobie wielkich ingerencji na tym obszarze. Część terenu należy do prywatnego właściciela, który myśli o zabudowie jednorodzinnej. Południowa część zalewów w okolicach ul. Górniczej wymaga ucywilizowania. Może to być miejsce, na spacery lub zrobienie grilla, ale nawet takie rozwiązania nie podobają się wędkarzom. Rewolucyjnych zmian nie można tam przeprowadzić.

A jak wygląda sprawa kolejki wąskotorowej, którą miasto chciało przejąć?

- Jesteśmy skonfliktowani ze spółką kolejową, bo burmistrz Krzysztof Lipiński chciał przejąć teren kolejki od Krośniewic aż do Ozorkowa. Po rozmowach oni przygotowali całą dokumentację, ale na przyjęcie nie zgodzili się radni. Miasta na to nie stać. Sprawa trafiła do sądu, bo oni chcą od nas pieniądze za dokumentację. Spróbuję znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Teren kolejki szpeci miasto i trzeba go jakoś zagospodarować. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że ten teren został wpisany do rejestru zabytków. Może przy współpracy z konserwatorem udałoby się zbudować na tym odcinku chociaż ścieżkę rowerową. Są miasta, w których takie rzeczy udało się zrobić. Zasypując i zabezpieczając w odpowiedni sposób torowisko można spróbować zbudować tam pasaż na przykład pieszo-rowerowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na leczyca.naszemiasto.pl Nasze Miasto