Podczas rozprawy na procesie rodziców Nadii: 28-letniego Arkadiusza A. i 20-letniej Martyny P. zeznawali świadkowie - m.in. lekarz pogotowia, który przyjechał do zmarłej Nadii oraz lekarz pediatra, który opiekował się dzieckiem w poradni rejonowej.
Lekarz pogotowia relacjonował, że otrzymał wezwanie do dziecka, które nie oddychało i było nieprzytomne. U dziecka stwierdził stężenie pośmiertne i widoczne ślady obrażeń. Matka oznajmiła, że zasinienia pojawiły się samoistnie, ojciec w tej kwestii nie wypowiadał się. Zgon dziecka, które leżało na kocyku na podłodze, nastąpił kilka godzin przed przyjazdem pogotowia.
Śmierć Nadii: pielęgniarka i położna nie widziały niczego niepokojącego
Kolejny świadek, 72-letnia pediatra Bożenna K.-S., wyjaśniła, że matka z Nadią była w jej poradni dwa razy. Lekarka mówiła, że stan matki i dziecka, które było zadbane i nie miało śladów pobicia, nie budził zastrzeżeń. Zapytana przez prokuratora czy Nadia miała złamane żebra, lekarz pediatra odparła, że bez zdjęcia nie można tego wykazać.
Sąsiadka oskarżonych, 39-letnia Katarzyna J., przed tragedią nie dostrzegła niczego niepokojącego. Kilka dni przed śmiercią dziewczynki spotkała ją z matką, ale nie zauważyła, aby Nadia miała ślady obrażeń. Sąsiadka przyznała natomiast, że Nadia często płakała. Płacz ten słyszeli też inni mieszkańcy kamienicy.
Wyniki sekcji trzymiesięcznej Nadii- została śmiertelnie pobita
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?