Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieluńscy lekarze zapłacą Marlenie za swój błąd

Daniel Sibiak
18-latka niemal trzy lata walczy o zadośćuczynienie
18-latka niemal trzy lata walczy o zadośćuczynienie Daniel Sibiak
Sześciu lekarzy z wieluńskiego szpitala przeprosiło wczoraj 18-letnią Marlenę Osadnik spod Wielunia za krzywdę, jaką jej wyrządzili i skutki kalectwa, powstałego w wyniku zaniedbania w opiece lekarskiej. Dziewczyna trafiła do szpitala na prosty zabieg usunięcia halluksa, który zakończył się... amputacją stopy.

W środę w Szpitalu Psychiatrycznym w Warcie odbyło się spotkanie mediacyjne lekarzy z Marleną. Pięciu lekarzy zobowiązało się, że wypłaci Marlenie po 3,5 tysiąca złotych nawiązki. Jeden lekarz zaoferował zaś, że przez trzy lata Marlena będzie mogła korzystać bezpłatnie ze wszystkich świadczeń medycznych w jego prywatnej poradni.

Marlena zgodziła się na ugodę. Spotkanie z lekarzami nie było dla niej łatwe. Od razu powróciły bowiem tragiczne wspomnienia sprzed lat. Na temat przeprosin lekarzy i kwoty nawiązki, którą jej zaproponowali, wypowiedziała się krótko.

- To nie przywróci mi mojego dawnego życia, ale może choć trochę ułatwi obecne - mówiła ze łzami w oczach.

O ile mediacje z lekarzami Marlena ma już za sobą, wciąż walczy o zadośćuczynienie. Dziewczynie zasądzono jedynie 110 tys. zł i 420 zł renty, wypłacanej dożywotnio. Koszty pokryje PZU, który jest ubezpieczycielem szpitala. Maria Wentlandt--Walkiewicz, adwokat Marleny, złożyła już w tej sprawie apelację. Domaga się wypłacenia dziewczynie jeszcze 90 tys. zł.

- To i tak minimalna kwota w stosunku do wyrządzonej krzywdy. 110 tys. zł można wypłacić osobie, która ma 80 lat, a nie młodej dziewczynie, przed którą jest całe życie - uważa pani mecenas.

Końca finału głośnego procesu można spodziewać się na przełomie września i października. Wtedy zapadnie decyzja sądu w sprawie lekarzy. Biegli z Akademii Medycznej we Wrocławiu uznali bowiem, że w wieluńskim szpitalu doszło do zaniedbań w opiece pooperacyjnej nad pacjentką. Lekarze usłyszeli zarzuty nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Przypomnijmy, że halluks pojawił się na stopie Marleny w 2006 r. Wystający z boku stopy garb dawał się we znaki do tego stopnia, że dziewczyna nie mogła chodzić. W końcu Marlena zdecydowała, że nie będzie już cierpieć i poszła do lekarza. Zabieg, który wykonano w wieluńskim szpitalu, przebiegł bez komplikacji. Na zoperowaną nogę założono gips. Dwa dni później Marlena zaczęła odczuwać niezwykle silny ucisk i pieczenie. Nie mogła wytrzymać z bólu.

- Wciąż mówiłam lekarzom, że mam chyba za ciasno założony gips, ale oni odpowiadali mi, że to normalne po operacji i żebym się uspokoiła - wspomina Marlena.

Ból stawał się jednak coraz silniejszy. Marlena myślała tylko o tym, jak go pokonać. Rodzice, widząc, jak córka cierpi, poczuli zaniepokojenie.

- Prosiliśmy lekarzy, by zobaczyli, co jest z tą nogą, ale oni odpowiadali, że Marlena jest rozkapryszona - mówią rodzice.

Kiedy w końcu po piątej dobie zdjęto gips, okazało się, że nogę zaatakowała martwica. Dziewczynę przewieziono do szpitala w Łodzi, gdzie amputowano jej stopę. Zdrowa 16-latka niemal z dnia na dzień została inwalidką. Przez moment pojawiły się nawet najgorsze myśli... Dramatyczny moment pomogli przetrwać rodzice oraz koleżanki. Marlena musiała zapomnieć jednak o snutych przez lata planach na życie zawodowe. Chciała zostać fryzjerką, ale jej marzenia legły w gruzach. Zamiast tego musiała wybrać technikum informatyczne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto