Dla łodzian to mogło być szóste mistrzostwo Polski w historii. - Niestety, błędy w obronie sprawiły, że nie możemy dziś cieszyć się ze złota - żałował trener wicemistrzów Polski Mirosław Żórawski.
Czytaj także: ŁKS, PGE GKS i Widzew zaczynają przygotowania. O puchary bić się nie będą...
Już przed meczem czuło się napięcie w obu ekipach. Zespoły zresztą specjalnie na decydujący mecz się wzmocniły, bo w Budowlanych zagrał występujący na co dzień we Francji Krzysztof Hotowski, a do Arki dołączyli dwaj reprezentanci Ukrainy Siergiej Garkawy i Oleksandr Łomakin.
- Hotowski jest naszym wychowankiem, jest bardzo zżyty z klubem, a jego luz i swoboda gry będzie wzmocnieniem. Potrafi zagrać nieszablonowo - komplementował wzmocnienie swojej drużyny Żórawski.
Trybuny bałuckiego obiektu zapełniły się do ostatniego miejsca, a może nawet bardziej, bo kibice stali też na koronie stadionu oraz obserwowali zmagania rugbistów z okolicznych nasypów. Można szacować, że finał ligi obejrzało blisko pięć tysięcy kibiców.
Łodzianie rozpoczęli znakomicie, atakując już od pierwszych minut. Przez pierwszy kwadrans gdynianie właściwie nie zagościli z piłką na połowie Budowlanych.
W 13. minucie łodzianie objęli prowadzenie 5:0 po przyłożeniu Kacpra Ławskiego, a cztery minuty później ten sam zawodnik kapitalnie podał piłkę do Grzegorza Dułki, a ten minął trzech rywali i położył piłkę na polu punktowym. Po chwili skutecznie z podwyższenia kopnął Sebastian Łuczak i łodzianie prowadzili 12:0. A wynik mógł być wyższy, bo wcześniej, jeszcze przy wyniku 0:0, dwa razy niecelnie z karnych kopnął Tomasz Stępień.
Od dwudziestej minuty inicjatywę zaczynała przejmować Arka, ale najgorsze miało dopiero dojść, bo Beka Tsiklauri dwa razy nie trafił miedzy słupy z karnych. Nikt na stadionie nie wiedział jeszcze wtedy pewnie, że Gruzin okaże się bohaterem tego spotkania.
Jeszcze w 26. minucie Tomasz Kozakiewicz w wielkim stylu powstrzymał przed przyłożeniem Szostka, ale dwie minuty później Tsiklauri celnie kopnął z karnego i zdobył pierwsze punkty dla gdynian. Po chwili Gruzin popisał się kapitalnym, siedemdziesięciometrowym rajdem znanym z urywków Pucharu Sześciu Narodów i położył piłkę, po czym jeszcze skutecznie wykonał podwyższenie i było tylko 12:10. A tuż przed przerwą po błędzie Hotowskiego sędzia podyktował karnego, którego Tsiklauri pewnie wykorzystał i wyprowadził Arkę na pierwsze w tym meczu prowadzenie. Później okazało się, że gdynianie już tego prowadzenia nie oddali.
W przerwie Żórawski zdecydował się na pierwszą zmianę, zastępując Stępnia, najskuteczniejszego gracza ligi, Tomaszem Grodeckim. Okazało się, że Stępień czuł się w sobotę fatalnie, więc być może to było powodem, że nie wykorzystał dwóch karnych w pierwszej fazie meczu. Drugą przyczyną mógł być silny wiatr, bo w sobotnie popołudnie na Górniczej wiało tak, jak nad morzem.
Gdy dwie minuty po przerwie piłkę na polu punktowym łodzian położył Garkawy, a Tsiklauri podwyższył, w łódzkie szeregi wdarła się nerwowość, bo pewne - wydawało się - zwycięstwo zaczynało wymykać się z rąk. I tak jednak gracze Blach Pruszyński Budowlanych mieli szansę, by zbliżyć się na punkt do Arki po tym, jak przyłożenie zaliczył Ukrainiec Władysław Grabowski. Niestety, Łuczak z trudnej pozycji nie trafił między słupy z podwyższenia.
Po chwili Łuczak mógł nawet wyrównać, ale nie wykorzystał karnego, a w 58. minucie znowu genialną akcją popisał się Tsiklauri, po czym celnie kopnął z podwyższenia i Arka prowadziła już dziesięcioma punktami. Trener Żórawski próbował ratować sytuację, robił zmiany, ale nie poprawiało to sytuacji. A gdy w 74. minucie Gruzin Sergo Kwernadze znów uciekł łodzianom i położył piłkę na polu punktowym, po czym Tsiklauri wykorzystał podwyższenie, stało się jasne, że łodzianie mistrzostwa Polski nie obronią.
- Wiedzieliśmy jak Arka zagra i tak zagrała. Przez dwadzieścia minut realizowaliśmy przedmeczowe założenia, ale później popełnialiśmy karygodne błędy. Popełnienie tylu błędów w obronie w jednym meczu nas dyskwalifikuje. Bo przez to wysoko przegraliśmy mecz, który wyglądał na wyrównany - wściekał się po meczu Zórawski.
Jeszcze przed końcem meczu rozmiary porażki przyłożeniem zmniejszył Dominik Skwarciak. Gdynianie grali wówczas w osłabieniu, bo chwilę wcześniej żółtą kartkę obejrzał Kazimierz Raszpunda, a w rugby oznacza to wykluczenie na dziesięć minut.
O ile łodzianie popełniali błędy w obronie, o tyle Arka w defensywie spisywała się wyśmienicie. W drugiej połowie Budowlani mieli dwa razy młyn pięć metrów od pola bramkowego, ale gdynianie zdołali się obronić. Znakomicie w ich szeregach prezentował się Kwernadze, z którym podopieczni trenera Żórawskiego mieli największe problemy.
Dla Arki to trzecie mistrzostwo Polski w niedługiej, bo dopiero piętnastoletniej historii sekcji rugby w tym klubie. Łodzianie zdobyli swój siódmy srebrny medal, a o szósty złoty powalczą - mamy nadzieję skutecznie - za rok.
Blachy Pruszyński Budowlani Łódź - Arka Gdynia 22:34 (12:13)
Przebieg meczu: 5:0 Kacper Ławski (13, przyłożenie), 10:0 Grzegorz Dułka (17, przyłożenie), 12:0 Sebastian Łuczak (18, podwyższenie), 12:3 Beka Tsiklauri (28, karny), 12:8 Tsiklauri (30, przyłożenie), 12:10 Tsiklauri (31, podwyższenie), 12:13 Tsiklauri (40, karny), 12:18 Siergiej Garkawy (42, przyłożenie), 12:20 Tsiklauri (43, podwyższenie), 17:20 Władysław Grabowski (50, przyłożenie), 17:25 Tsiklauri (58, przyłożenie), 17:27 Tsiklauri (58, podwyższenie), 17:32 Sergo Kwernadze (74, przyłożenie), 17:34 Tsiklauri (75, podwyższenie), 22:34 Dominik Skwarciak (80, przyłożenie)
Budowlani: Królikowski, Bobryk, Grabski, Karpiński, Gabunia, Michał Mirosz, Grabowski, Ławski, Łukasz Żórawski, Stępień, Kaniowski, Dułka, Łuczak, Hotowski, Kozakiewicz. W drugiej połowie weszli: Grodecki, Skwarciak, Szczukocki, Pepliński, Szczepański, Stolarz, Sachrajda. Trener: Mirosław Żórawski.
Arka: Ruszkiewicz, Wojaczek, Wilczuk, Skindel, Nowak, Łomakin, Kwiatkowski, Dąbrowski, Szostek, Tsiklauri, Gargasson, Podolski, Garkawy, Motyl, Kwarnadze. W drugiej połowie weszli: Raszpunda, Bartkowiak, Zdunek, Głuszek, Krieczun, Malochwy, Kałduński. Trener: Maciej Stachura.
W meczu o brązowy medal Lechia Gdańsk pokonała Budowlanych Lublin 33:0
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?