18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chleb zamiast do biednych trafia na śmietnisko

Matylda Witkowska
Najbiedniejsi chętnie skorzystaliby z wyrzucanej na śmietnik żywności
Najbiedniejsi chętnie skorzystaliby z wyrzucanej na śmietnik żywności fot. Paweł Nowak
Tysiące ton dobrego jedzenia co roku jest wyrzucane lub utylizowane w woj. łódzkim.

W tym czasie bezdomni i głodni mieszkańcy regionu odchodzą od jadłodajni z kwitkiem. Wszystkiemu winne są przepisy, które każą właścicielom sklepów i restauratorom zapłacić podatek VAT od darowanej żywności.

Najbardziej znaną ofiarą przepisów jest piekarz z Legnicy, któremu Naczelny Sąd Administracyjny nakazał niedawno zapłatę 12 tys. zł zaległego podatku od chleba, którym karmił potrzebujących. Sprawa była głoś- na i posłowie postanowili zmienić prawo. Od kilku miesięcy producenci żywności nie odprowadzają już podatku VAT (legnicki piekarz ma zapłacić, bo prawo nie działa wstecz). Niestety, zmiany nie dotyczą restauratorów, sklepikarzy i firm cateringowych. Bo według prawa, nie są oni producentami żywności.

By nie podpaść fiskusowi, właściciele wielu firm na wszelki wypadek wolą wyrzucić dobre jedzenie, zamiast rozdać je biednym. Żywności nie daje np. żadna z czterech łódzkich pizzerii Presto. - Menedżerowie restauracji wolą nie rozdawać jedzenia, by nie robić sobie kłopotów. Przy obecnych przepisach jest to zbyt skomplikowane- przyznaje Anna Telecka, przedstawicielka firmy Presto.

Także sklepy nie palą się do rozdawania żywności, której nie mogą sprzedać.

- Niestety, nie jesteśmy producentami, dlatego nawet po zmianie przepisów nasza polityka względem rozdawania żywności nie uległa zmianie - mówi Michał Kubajek, rzecznik prasowy sieci Tesco. - Staramy się minimalizować ilość marnowanej żywności. Jeśli coś się nie nadaje do sprzedaży, oddajemy do utylizacji - dodaje.

Sklepy niechętnie zdradzają tajemnice handlowe i nie przyznają się do ilości utylizowanej żywności. Straty chętniej szacują organizacje dobroczynne.

Bank Żywności w Łodzi rozdaje rocznie ponad 600 ton żywności, którą dostaje głównie od producentów. - Gdyby przepisy były inne, mielibyśmy o jedną trzecią żywności więcej - ocenia Paweł Drobnik z marketingu łódzkiego oddziału banku.

Tymczasem możliwości wykorzystania pomocy i potrzeby osób biednych są praktycznie nieograniczone. Caritas Archidiecezji Łódzkiej w jadłodajni przy ul. Gdańskiej wydaje dziennie około 200 posiłków podopiecznym domów dziennego pobytu, świetlic i osób skierowanych przez MOPS.

- Zawsze przychodzi też kilkadziesiąt ponadprogramowych, głodnych osób - mówi Tomasz Kopytowski, rzecznik łódzkiego Caritasu. - Jeżeli zostanie jedzenie, to wydajemy, ale nie dla wszystkich wystarcza. Gdybyśmy dostali dodatkową żywność z cateringu lub z restauracji, to byśmy ją rozdali. Chętni na pewno by się znaleźli.

W podobnym tonie wypowiada się Adam Przybylski, dyrektor schroniska i noclegowni dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Spokojnej w Łodzi. 200 jego podopiecznych ma zapewnione posiłki dzięki MOPS-owi, jednak dodatkowe dary urozmaiciłyby jadłospis. - Niestety, ze względu na przepisy podatkowe darczyńcy pojawiają się sporadycznie - wzdycha Przybylski.

Na czekolady ze sklepów czekają też dzieci w domach dziecka. - Kiedyś dostawaliśmy czekolady z E.Leclerca, ale to się dawno skończyło. Teraz czekolady dają tylko krwiodawcy - mówi Andrzej Baranowski, dyrektor Domu Dziecka nr 4 w Łodzi.

Przy konieczności płacenia VAT od darowizn na wspieranie decydują się nieliczni. - Za naszym pośrednictwem trzy sklepy Lidl dają pieczywo i owo-ce bezdomnym i samotnym matkom - mówi Paweł Drobnik. - Ale takie przypadki są sporadyczne - dodaje.

Kto chce pomagać, woli robić to po cichu i w szarej strefie. - Jeśli jedzenie zostaje, najłatwiej zawieźć je na Dworzec Fabryczny lub Kaliski w Łodzi. Zniknie w ciągu 5 minut - zapewnia pracownik jednej z łódzkich firm cateringowych.

Żywność, która nie trafia do biednych, jest utylizowana. Zajmują się tym profesjonalne firmy, które dzielą jedzenie na kategorie. Odpadki zwierzęce muszą być spalone. "Zwykła" żywność jest przerabiana, np. na kompost...

Jak doszło do takiego bubla prawnego i czy można coś z nim zrobić? - Nasz projekt był inny niż ostatecznie przyjęte zmiany - mówi łódzka posłanka PO Hanna Zdanowska, pracująca w komisji "Przyjazne Państwo", która po przesłuchaniu piekarza z Legnicy zaproponowała zmianę prawa. - Nie wiem, dlaczego wprowadzono ograniczenia tylko do producentów. Żywność nie powinna się marnować, zgłoszę tę sprawę na komisji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto