Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co można zrobić zanim przyjedzie pogotowie

Agnieszka Grzelak
Pierwsza pomoc jest bardzo ważna!
Pierwsza pomoc jest bardzo ważna! archiwum
Czy potrafimy zareagować w odpowiedni sposób, gdy jesteśmy świadkami wypadku, kiedy w naszej obecności ktoś traci przytomność, upada, doznaje urazu? Doświadczenie uczy, że w takich sytuacjach niektórzy wpadają w panikę, inni przyglądają się biernie, a tylko niewielka grupa osób potrafi udzielić pierwszej pomocy.

Zdarza się też, że osobę leżącą na ulicy mijamy, przekonani, że jest pijana i żadnej pomocy nie potrzebuje.
- Pijany może mieć mniejsze szanse na przeżycie - tłumaczy kpt. Narcyz Sadłoń, lekarz ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. - Jest na tyle głęboko nieprzytomny, że może zwymiotować i zachłysnąć się treścią pokarmową. Zachłystowe zapalenie płuc bardzo często równa się śmierci. A wystarczy jeden gest - przewrócenie leżącego do pozycji bocznej. W piątkowe i sobotnie wieczory większość naszych pacjentów w oddziale ratunkowym to osoby po spożyciu alkoholu - potknął się, upadł, zachłysnął...

Pamiętajmy, że obowiązek udzielenia pomocy osobie znajdującej się w stanie zagrożenia życia i zdrowia nakłada na nas prawo. Powinniśmy wezwać odpowiednie służby i zapewnić bezpieczeństwo poszkodowanemu.

W sytuacji gdy ktoś w naszej obecności traci przytomność, nie ma czasu na zastanawianie się, co robić. Trzeba działać!

Dlatego kolejnych etapów udzielania pierwszej pomocy trzeba nauczyć się na pamięć. Żadnego nie wolno pominąć.

Wielu z nas zna najogólniejsze zasady udzielania pierwszej pomocy - taką znajomość deklaruje około 40 proc. Polaków. Ale w sytuacji, gdy trzeba je zastosować, odstępujemy od działania, obawiając się, że możemy zaszkodzić poszkodowanemu. Tymczasem większą krzywdę możemy mu zrobić, jeśli pozostawimy go samemu sobie.

1. Pierwsza pomoc krok po kroku
To może zdarzyć się wszędzie - w środku miasta, na ulicy, w domu przy rodzinnym obiedzie, nad wodą, na drodze, gdy dojdzie do wypadku. Ktoś traci przytomność, osuwa się bezwładnie, został wyciągnięty spod wody lub jest ofiarą wypadku komunikacyjnego.

Nasza pierwsza czynność to ocena stanu świadomości. Próbujemy nawiązać kontakt z poszkodowanym. Jeśli nie reaguje na nasze słowa, udrożniamy jego drogi oddechowe i sprawdzamy, czy oddycha - patrzymy, czy unosi się klatka piersiowa, przykładamy do jego ust ucho (przepływ powietrza poczujemy na płatku ucha).
Musimy pamiętać, że u osoby nieprzytomnej leżącej na plecach język zapada się w dół, żuchwa opada, a to zagraża niedrożnością dróg oddechowych. Dlatego głowę poszkodowanego leżącego na wznak należy odchylić do tyłu (jedną rękę podkładamy pod kark, drugą lekko naciskamy na czoło). Należy skontrolować także, czy drogi oddechowe nie są zablokowane(np. przez wymiociny, szlam, krew czy nawet sztuczną szczękę). Rozwieramy więc szczękę poszkodowanego i sprawdzamy jego jamę ustną. Aby usunąć z niej to, co niepożądane, przekręcamy jego głowę na bok i wygarniamy to, co utrudnia oddychanie.

Jeśli nieprzytomny oddycha prawidłowo, wystarczy ułożenie go w bezpiecznej pozycji na boku. Niezwłocznie wzywamy też pogotowie - z telefonu komórkowego dzwonimy na numer 112, ze stacjonarnego - 999. Pozostajemy przy chorym, monitorując jego stan aż do momentu przybycia pogotowia.

2. Gdy poszkodowany nie oddycha...
... lub jego oddech jest nieprawidłowy, rozpoczynamy RKO, czyli resuscytację krążeniowo-oddechową. To określenie obejmuje zespół zabiegów, które mają na celu podtrzymanie krążenia i oddychania. Będziemy wykonywać je aż do momentu nadejścia specjalistycznej pomocy. Nie wolno nam zapomnieć o jej wezwaniu.
Obie ręce kładziemy na środku klatki piersiowej. Wykonujemy 30 uciśnięć. Uciskamy mocno na głębokość 5 cm z częstotliwością 100 uciśnięć na minutę (z podobną częstotliwością mrugają światła awaryjne w samochodzie). Następnie przykładamy szczelnie usta wokół ust poszkodowanego i jednostajnie wdmuchujemy powietrze - aż podniesie się klatka piersiowa poszkodowanego. Gdy klatka opadnie, ponownie wdmuchujemy powietrze. Może się zdarzyć, że ratownik nie jest w stanie wentylować pacjenta (np. nie posiada maseczki, a pacjent jest zanieczyszczony), wtedy można ograniczyć się do masażu.

Coraz więcej instytucji wyposażonych jest w AED - automatyczne defibrylatory zewnętrzne. Jeśli zastosujemy AED, o kilkanaście procent zwiększamy szansę przeżycia chorego. Sposób użycia AED jest bardzo prosty. Wystarczy włączyć urządzenie i wypełniać ściśle jego polecenia. Defibrylator nakaże nam przykleić jedną elektrodę pod lewą pachą, drugą pod prawym obojczykiem, obok mostka pacjenta (uwaga, mocno owłosiona skóra może być przeszkodą w przewodzeniu, szukamy mniej owłosionych miejsc). Gdy urządzenie będzie gotowe do przeprowadzenia defibrylacji, nakaże nam odsunięcie się od pacjenta - w tym momencie nikt nie może go dotykać. AED sam analizuje pracę serca chorego i decyduje, kiedy defibrylacja jest wskazana.

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto