Mężczyzna, najwyraźniej przemarznięty, zszedł dopiero wtedy, gdy biorący udział w akcji strażacy... rozpalili na dole ognisko, żeby się ogrzać. Droga na ziemię zajęła mu dwie godziny.
Niedoszłego samobójcę, wspinającego się po drabinie na komin dawnych Pabianickich Zakładów Przemysłu Bawełnianego Pamotex, zauważył około godz. 21 idący ul. Grobelną przechodzień. Zaalarmowana przez niego policja wysłała tam patrol.
– Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, mężczyzna był już w połowie komina – relacjonuje mł. asp. Joanna Szczęsna, rzecznik pabianickiej policji. – Nie reagował na ich prośby, wchodził dalej. Na miejsce skierowano więc dodatkowo kilkunastu policjantów, straż pożarną oraz służby medyczne. Z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi przyjechali dwaj negocjatorzy, z Łodzi grupa ratownictwa wysokościowego, a z Sieradza zastęp straży pożarnej z 50-metrowym podnośnikiem. W międzyczasie o desperackim kroku pabianiczanina powiadomiono jego żonę. Policjanci znaleźli bowiem portfel z dowodem osobistym mężczyzny, a więc danymi osobowymi i adresem. Zanim kobieta dotarła pod komin, jej mąż zdążył już pokonać ostatnie szczeble drabiny.
– Negocjatorzy przez kilka godzin próbowali nakłonić desperata do zejścia na dół, ale bezskutecznie. Tkwił na górze i nie chciał rozmawiać ani z nimi, ani z żoną. Okazało się, że małżonkowie po południu się pokłócili – mówi Joanna Szczęsna.
Prośby o zejście na dół wywołały agresję. Rozzłoszczony mężczyzna zaczął ciskać z góry metalowymi prętami i kawałkami gruzu…
– Około północy desperat sam ruszył w dół – informuje Joanna Szczęsna. – Na ziemi był o godz. 2. Nie chciał podać powodów, dla których wszedł na komin. W asyście policji karetka pogotowia przewiozła go do szpitala psychiatrycznego.
Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?