Forum rady to nie miejsce na polityczną walkę

W jaki sposób trafił Pan do samorządu i polityki?
Zacząłem od pracy w jednostce pomocniczej miasta. Przez 5 lat byłem w radzie osiedla Karolew- -Retkinia Wschód. Byłem członkiem zarządu. Udało się dużo zrobić, więc za namową koleżanek, kolegów i rodziny postanowiłem wystartować w wyborach samorządowych. Za pierwszym razem nie udało mi się zdobyć mandatu, ale za drugim dostałem się do Rady Miejskiej w Łodzi. Przetarcie w radzie osiedla to najlepsza nauka samorządności.

Zapowiedział Pan, że wystartuje w jesiennych wyborach na prezydenta Łodzi. Jakie będą Pana pierwsze decyzje, jeśli Pan wygra te wybory?
Pierwszą decyzją będzie reorganizacja w Urzędzie Miasta Łodzi. Urząd musi być dla mieszkańców, wychodzić im naprzeciw. Mam wrażenie, że obecnie urząd oddala się od łodzian.

Co powinien zrobić nowy prezydent Łodzi?
Trzeba tak konstruować budżet miasta, żeby spełnić oczekiwania mieszkańców. Miasto ma być dla nich przyjazne, więc należy wpisywać do budżetu tzw. małe inwestycje, które poprawią jakość życia łodzian. Bolączką miasta jest brak dojazdu do dróg ekspresowych i autostrad, a przecież są na to pieniądze z UE. Trzeba zacząć realizować projekt budowy mieszkań dla młodych osób. Najlepsze rozwiązanie to partnerstwo publiczno-prywatne, w którym miasto daje grunt, a prywatna firma stawia tam budynki. Łódź wyludnia się między innymi dlatego, że młodzi ludzie z niej wyjeżdżają, bo nie ma dla nich pracy i mieszkań. Trzeba też przygotować ofertę dla firm, aby zaczęły u nas inwestować. Trzeba szybciej przyjmować plany zagospodarowania przestrzennego, a także wysłać czytelny sygnał dla inwestorów, że w Łodzi nie będzie podwyżek podatków od nieruchomości. Trzeba też kontynuować program"Mia100 kamienic".

Powiedział Pan, że Łódź powinna być przyjazna dla mieszkańców. Co to oznacza?
Należy poprawić to, z czym mieszkańcy stykają się na co dzień, czyli stan chodników i jezdni, potrzeba placów zabaw i boisk, a nie wszechobecnego betonu. Na to są pieniądze z UE. Pragnę Łodzi, z którą utożsamiają się łodzianie. Miasta, które jest kochane przez mieszkańców. A dopiero potem zapraszać wszystkich do Łodzi i pokazywać, że Łódź się zmienia.

A jeżeli nie wygra Pan wyborów prezydenckich i nie będzie mógł zrealizować tych planów, to jakiej polityki należy spodziewać się z Pana strony?
Nie zakładam scenariusza bez wygranej, ale wszystko okaże się po wyborach. Za wcześnie na to, żeby decydować o polityczno-społecznej przyszłości. Obecnie uczestniczę w licznych spotkaniach, podczas których przekonuję łodzian do lewicowej wizji miasta. Mam nadzieję, że jesienią będę triumfował.

Wiele wskazuje na to, że w listopadowych wyborach żadna partia nie osiągnie tak dużego poparcia, aby mogła sama rządzić miastem. Jest Pan przewodniczącym klubu radnych SLD. Gdyby SLD miał stworzyć koalicję, to z kim?
O ewentualnych koalicjach będzie można rozmawiać dopiero po ogłoszeniu wyników wyborów, na pewno nie wcześniej. Nie ustalamy biegu wydarzeń przed ostatecznymi rozstrzygnięciami. Wszystko zależy od tego, jak zagłosują mieszkańcy Łodzi.

W samorządzie miejskim rozpętała się ostatnio burza po odwołaniu przewodniczącej Rady Miejskiej Joanny Kopcińskiej. Została odwołana głosami SLD. Dlaczego?
Doszło do upolitycznienia tego stanowiska,bo Joanna Kopcińska będzie kandydowała na prezydenta Łodzi z PiS. To była przyczyna jej odwołania. Wcześniej wybraliśmy ją na przewodniczącą, bo była niezależna. Chodzi o to, aby nikt nie wykorzystywał funkcji przewodniczącego w kampanii wyborczej. Forum Rady Miejskiej w Łodzi nie jest miejscem do politycznych walk. To miejsce do rozwiązywania problemów miasta. Radzie Miejskiej przed wyborami potrzebny jest spokój i stabilizacja.