MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Bełchatów - Legia Warszawa 2:0

Paweł Hochstim
Legia znów gorsza od Bełchatowa
Legia znów gorsza od Bełchatowa Dariusz Śmigielski
Po raz drugi w tym sezonie piłkarze PGE GKS Bełchatów pokonali Legię Warszawa. Zawodnikom wróciły dobre humory, a trener Maciej Bartoszek ocalił pracę.

- To jest idealny mecz na przełamanie - zapowiadał pomocnik bełchatowskiej drużyny Maciej Małkowski. Bełchatowianie fatalnie zaczęli rundę wiosenną i bardzo potrzebowali zwycięstwa nad Legią. Potrzebował go też trener Maciej Bartoszek, który z Legią grał nie tylko o trzy punky, ale i o własną posadę. Nic więc dziwnego, że od pierwszych minut nerwowo chodził przed ławką rezerwowych, a gdy dziesięć minut przed przerwą jego piłkarze zdobyli gola, jego radość była ogromna.

Trener bełchatowskiej drużyny zdecydował się na posadzenie na ławce rezerwowych Dawida Nowaka, którego w wyjściowym składzie zastąpił Marcin Żewłakow. I bez względu na to, czy zmiana ta była podyktowana obecną formą obu piłkarzy, czy też Bartoszek pamiętał, że Żewłakow potrafi strzelać gole Legii, bo jesienią zdobył dwa w meczu na Łazienkowskiej, to decyzja okazała się jak najbardziej słuszna.

W 36 minucie Żewłakow pokazał, że bramki strzelać potrafi i to nie tylko głową, jak w Warszawie. Szybką kontrę wyprowadził Tomasz Wróbel, podał prostopadle do Żewłakowa, a ten płaskim i mocnym strzałem pokonał Wojciecha Skabę. Co ciekawe, dla Żewłakowa była to piąta bramka w tym sezonie, ale pierwsza zdobyta od... sierpniowego meczu z Legią. I od wczoraj, razem z Nowakiem, prowadzi na liście najlepszych strzelców bełchatowskiej drużyny.

Wcześniej bełchatowianie, choć zwłaszcza w defensywie grali bardzo dobrze, mogli przegrywać 0:1. W 26 minucie Łukasz Sapela nie zrozumiał się z Mate Laciciem w sytuacji, gdzie nie było żadnego zagrożenia, bo Sapela spokojnie mógł złapać piłkę, a Lacić ją wybić. Niezdecydowanie bełchatowian wykorzystał Michal Hubnik, wszedł między nich i został sfaulowany przez Sapelę. Arbiter podyktował karnego, ale Sapela po raz kolejny udowodnił, że jest bardzo dobrym bramkarzem i pewnie złapał piłkę po strzale w środek bramki Ivicy Vrdoljaka.

Ani wcześniej, ani później w pierwszej połowie Legia nie zagroziła poważniej bramce PGE GKS. Warszawski zespół miał wprawdzie optyczną przewagę, ale dobrze grająca bełchatowska defensywa zatrzymywała ataki warszawian.

Za to tuż przed przerwą to bełchatowianie mogli podwyższyć na 2:0. Świetnie prawą stroną pobiegł Grzegorz Fonfara, minął Michała Kucharczyka i wyłożył piłkę Wróblowi. Ten uderzył natychmiast, ale źle trafił w piłkę i strzał zablokował obrońca.

Zaraz po przerwie bełchatowianie znów mieli szansę. Małkowski łatwo poradził sobie z Jakubem Rzeźniczakiem, dośrodkował, ale Mateusz Cetnarski nie zdołał sięgnąć piłki. Chwilę później było jeszcze bliżej. Cetnarski dośrodkował z wolnego, Skaba naciskany przez Popka wypuścił piłkę z rąk, ale Żewłakow trafił w obrońcę. A Legia? Choć nadal niby prowadziła grę, to jednak nie umiała poważniej zagrozić Sapeli. Raz tylko, w 49 minucie, Popek w ostatniej chwili musiał uprzedzić Manu, choć patrząc na grę Portugalczyka trudno być pewnym, że nawet z kilku metrów trafiłby do bramki. To przedziwne, że tak słabo grający obcokrajowiec ma miejsce w składzie zespołu, który - przynaj- mniej teoretycznie - ma mistrzowskie ambicje.

Piłkarze PGE GKS sporadycznie dopuszczali Legię we własne pole karne, a gdy już tak się stało, obrońcy i Sapela radzili sobie bardzo dobrze. Właściwie tylko raz legioniści zakręcili gospodarzami, ale w 81 minucie Miroslav Radović z jedenastu metrów nie trafił do bramki. Bełchatowianie z kolei nie kwapili się specjalnie z atakami. Bartoszek dał zadebiutować w polskiej ekstraklasie wychowankowi Zenita Sankt Petersburg Pawłowi Komołowowi. Rosjanin pokazał się z niezłej strony, choć chyba był wystraszony i debiutem, bo popełnił kilka prostych błędów.

Gdy Legia próbowała zmienić jeszcze losy meczu, świetną kontrę wyprowadził Małkowski i ustalił wynik meczu.

GKS Bełchatów - Legia Warszawa 2:0
Gole: Marcin Żewłakow (36), Maciej Małkowski (90)
Sędziował: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 4000
PGE GKS: Sapela I - Fonfara, Lacić, Drzymont, Popek - Wróbel (76, Buzała I), Sawala I, Cetnarski (64, Komołow), Baran I, Małkowski I - Żewłakow (72, Nowak). Trener: Maciej Bartoszek.
Legia: Skaba - Rzeźniczak I, Astiz, Komorowski, Wawrzyniak - Manu (68, Ogbuke I), Vrdoljak, Radović, Borysiuk (46, Cabral), Kucharczyk (75, Szałachowski) - Hubnik. Trener: Maciej Skorża.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia.eu Pożegnanie Pawła Paczkowskiego z Industrii Kielce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto