Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia - PGE GKS 1:0 - Bełchatów przegrał z sędzią

Paweł Hochstim
Nieprawidłowo uznany gol i niepodyktowany rzut karny - tak popisał się w sobotnie popołudnie w Białymstoku sędzia Szymon Marciniak. Obie decyzje uderzyły w PGE GKS Bełchatów. Nic dziwnego, że bełchatowianie przegrali.

- Uważam, że zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie. Tym większa szkoda, że nie zdobyliśmy nawet punktu - mówi Kamil Kosowski, pomocnik bełchatowskiej drużyny.

To nie był mecz, który wyglądał, że skończy się porażką PGE GKS. Przez większą jego część albo gra była wyrównana, albo przeważali goście. Mieli tylko jeden problem - nie potrafili swojej dobrej gry przełożyć na gole. No i na zwycięstwo.

Ten tekst mógłby się zacząć zupełnie inaczej, gdyby białostocki zespół wykorzystał jedyną stuprocentową sytuację do zdobycia gola, jaką miał w całym meczu. W 14. minucie Rafał Grzyb świetnie podał do Jana Pawłowskiego, a ten z kilku metrów nie trafił do pustej bramki. Więcej tak klarownych okazji białostocki zespół nie miał. A bełchatowie, gdy opanowali nerwy, zaczęli przeważać. Mieli w swych szeregach piłkarza, którego klasę doceniali nawet kibice rywala, a to przecież w polskim futbolu nie zdarza się często. Gdy w drugiej połowie Kosowski opuszczał boisko, żegnały go głośne brawa. Brawa zasłużone, bo Kosowskik, obok Czarnogórca Marko Cetkovicia, był najlepszym piłkarzem na boisku. Przez jego nogi przechodziła piłka właściwie we wszystkich akcjach PGE GKS. Kosowski wrzucał, Kosowski dryblował, Kosowski strzelał... Niestety bez powodzenia.

Trener Kamil Kiereś zdecydował się na wystawienie takiej samej jedenastki, jak ta, która tydzień temu rozpoczęła mecz ze Śląskiem. Na ławce rezerwowych znów usiedli zatem Dawid Nowak i Marcin Żewłakow, a w pierwszym składzie znalazł się oczywiście bohater sprzed tygodnia Paweł Buzała. Tym razem Buzała bohaterem nie był, bo nie miał sytuacji bramkowych. Raz urwał się obrońcom Jagiellonii, ale jego strzał z ostrego kąta pewnie obronił Tomasz Ptak.

- Gratulacje dla niego, bo ustawił się doskonale. Chciałem zmieścić piłkę w krótkim rogu bramki, ale wyczuł moje intencje - komentuje Buzała.

- Strasznie żałuję tej porażki. Bo tu nawet nie chodziło o to, żeby awansować o jedno, czy dwa miejsca, ale o to, by drużyna podtrzymała passę i wierzyła w siebie - mówi Kiereś.

Po raz kolejny w bełchatowskiej drużynie nie było piłkarza, którego możnaby uznać za słaby punkt. Oczywiście, byli tacy, którzy na tle kolegów prezentowali się gorzej, ale nie oznacza to, że zagrali słabo. Zresztą, gdyby zapomnieć na chwilę o wynikach meczów ze Śląskiem (3:0) i Jagiellonią (0:1), to nie byłoby łatwo wskazać, w którym meczu PGE GKS zagrał lepiej.

- Można pogratulować Jagiellonii, że strzeliła gola drużynie, która była dobrze dysponowana - mówi Tomasz Wróbel, pomocnik bełchatowskiego zespołu. To nie są nieskromne słowa. O ile jeszcze kilka tygodni temu bełchatowianie grali najnudniejszy futbol w ekstraklasie, tak teraz zaczynają się w tej lidze wyróżniać. Wreszcie na plus.

Jagiellonia pewnie nie wygrałaby tego meczu, gdyby nie miała w swoim zespole Tomasza Frankowskiego. Napastnik białostockiej drużyny jest ewenementem w polskiej lidze, bo najczęściej gra słabo i gołym okiem widać, że nadaje się do zmiany. Ale trener Czesław Michniewicz go nie zdejmuje, a ten... wykorzystuje jedną sytuację w meczu. I zapewnia drużynie punkty.

- Ja zrobiłem swoje i to nie moja wina, że sędzia nie podniósł chorągiewski - mówi Frankowski. - Nas skrzywdzono w ostatniej kolejce, a teraz skrzywdzony możę czuć się Bełchatów.

- Jesteśmy bardzo niezadowoleni z tej porażki, bo trudno o mecz, w którym punkty byłyby bliżej - komentuje defensywny pomocnik PGE GKS Grzegorz Baran. - Musimy pozbierać się jak najszybciej, bo następny mecz mamy za tydzień i trzeba w nim zdobyć trzy punkty. Innego wyjścia już nie mamy.

Rzeczywiście, w sobotę o godz. 13.30 w Bełchatowie piłkarze PGE GKS zagrają mecz kluczowy dla dolnych rejonów tabeli, bo ich rywalem będzie Zagłębie Lubin, które ma ledwie dwa punkty więcej. To będzie spotkanie, w którym PGE GKS nie może pozwolić sobie na stratę punktów. Problem jest jednak taki, że bełchatowianie mogą być świetnie przygotowani, zagrać bardzo dobrze, a decydujący może być arbiter. Tak to w polskiej lidze bywa...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto