MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 2:3 - po raz szósty z rzędu najlepszą drużyną w Polsce!

Paweł Hochstim
fot. Dariusz Śmigielski
Siatkarze PGE Skry Bełchatów wciąż panują w polskiej siatkówce. Bełchatowianie pokonali wczoraj Jastrzębski Węgiel 3:2 i zapewnili sobie kolejne złoto.

- Ale jazda, szósta gwiazda - skandowali bełchatowscy kibice w hali w Jastrzębiu.

Wtorkowy mecz był szóstym spotkaniem Skry z Jastrzębskim Węglem w tym sezonie. - Dlatego nie można mówić o możliwości zaskoczenia czymkolwiek. Te drużyny świetnie się znają, więc zdecyduje dyspozycja chwili - mówił trener bełchatowian Jacek Nawrocki. Z pięciu dotychczasowych starć Skra zwycięsko wyszła aż z czterech, więc, tym bardziej po wygranej w poniedziałek 3:0, była faworytem.

- Drużyna jest skoncentrowana. Wierzę, że nie wypuści szansy z rąk - zapowiadał przed meczem wiceprezes Skry Grzegorz Stawinoga. Koncentrację było widać od początku gry, bo bełchatowianie demolowali Jastrzębski Węgiel od pierwszej piłki. Wielkie kłopoty miał lider jastrzębian Paweł Abramow, który nie skończył trzech pierwszych ataków i zmienił go Marek Novotny. Po dobrych zagrywkach Marcina Możdżonka już na pierwszej przerwie technicznej Skra wygrywała 8:3.

Pierwszy set i połowa drugiego nie zapowiadały emocji w jastrzębskiej hali lodowej. Nie było Abramowa, Benjamin Hardy wyraźnie sobie nie radził, a sam Igor Yudin w ataku niewiele mógł zdziałać. Nic więc dziwnego, że przewaga wcale nie grającej rewelacyjnie Skry rosła. Gdy losy pierwszej partii były już rozstrzygnięte, bełchatowianie pozwolili rywalom na zmniejszenie różnicy, ale i tak wygrali wysoko.

- Zapominamy o tym secie. Gramy jak od początku - apelował Nawrocki i przez długi czas wydawało się, że przekonał do tego zawodników. W drugiej partii Skra zdobyła kilkupunktowe prowadzenie, ale przed drugą przerwą techniczną w ciągu kilku chwil ją roztrwoniła. Mimo to po ataku Mariusza Wlazłego prowadziła 23:21, a przy wyniku 24:23 miała piłkę setową w górze, ale Novotny zablokował Wlazłego. Zespół trenera Roberto Santilliego wykorzystał czwartą piłkę setową i po błędzie Piotra Gacka Hardy doprowadził do remisu 1:1.

Po raz drugi we wtorek Skra podała rękę rywalom w trzeciej partii. Mistrzowie Polski wygrywali 14:6 i... się zatrzymali. Santilli wpuścił rezerwowych licząc na to, że trochę pomęczą Skrę, a jego podstawowi zawodnicy odpoczną przed czwartą partią. I ci rezerwowi zaczęli odrabiać straty. Bohaterem został Pedro Azehna, który wykonał pięć punktowych bloków pod rząd! Od stanu 15:9 bełchatowianie stracili osiem punktów z rzędu i przegrywali 15:17.

Mimo tego mieli jeszcze szanse wygrać tę partię, choć po ataku Abramowa przegrywali już 20:23. Po chwili jednak Michał Winiarski skutecznie zaatakował, a Daniel Pliński zaserwował asa i doprowadził do remisu 23:23. W końcówce lepsi byli jednak gospodarze, którzy zdobyli punkty po atakach Adama Nowika i Abramowa. To był set, który na stałe przejdzie do historii Jastrzębskiego Węgla, a Skra będzie chciała jak najszybciej o nim zapomnieć. Choć trudno sobie to wyobrazić, Jastrzębski Węgiel w trzeciej partii zdobył więcej punktów (9) blokiem, niż atakiem (8)!

Podobne problemy bełchatowianie mieli w kolejnym secie, ale wcześniej wypracowali sobie tak wielką przewagę, której nie dało się już stracić. Od początku czwartej partii Skra wyraźnie przeważała i prowadziła 22:12. Ale znów pozwoliła przeciwnikom na odbudowanie atmosfery. W końcówce po ataku Yudina bełchatowianie mieli tylko trzy punkty przewagi (24:21), ale w kolejnej piłce skutecznie zaatakował Winiarski, doprowadzając do tie-breaka. Mimo zwycięstwa w tym secie, bełchatowianie nie mogli być zadowoleni, bo po raz kolejny popełniali te same błędy, choć Santilli wprowadził na boisko wszystkich rezerwowych, nawet młodych graczy: Sławomira Mastera i Wojciecha Sobalę. Obaj pokazali się z bardzo dobrej strony.

W decydującym secie Nawrocki zdecydował się na powrót do wyjściowego składu z Bartoszem Kurkiem. W poprzedniej partii Kurka dość szybko zmienił Stephane Antiga i, choć grał znacznie lepiej, niż w ostatnich spotkaniach turnieju finałowego Ligi Mistrzów, czy pierwszym meczu z Jastrzębskim Węglem w Bełchatowie, to i tak było widać, że jest bardzo daleki od swojej najwyższej dyspozycji.

- Zobaczycie, że będzie pięć setów. Gdy mecz sędziuje Andrzej Lemek, szef polskich sędziów, zawsze jest tie-break - prorokował przed spotkaniem prezes Polskiej Ligi Siatkówki Artur Popko, który do Jastrzębia przywiózł komplet złotych i srebrnych medali. Szef ligi się nie pomylił, bo mecz pełen nieprawdopodobnych zwrotów w napięciu trzymał przez ponad dwie i pół godziny.

Tie-break także był emocjonujący. Na początku dwa punkty przewagi zdobyła Skra, ale szybko, także na skutek błędu sędziego, je straciła. A gdy Yudin zaserwował asa i Jastrzębski Węgiel wyszedł na prowadzenie 6:5, bełchatowia-nie byli w bardzo trudnej sytuacji. Ale wtedy Skra udowodniła dwie tezy - że w bloku nie ma sobie równych w Polsce, i że ma największą siłę ataku. Możdżo-nek blokował jak natchniony, a Winiarski skutecznie atakował. Rywale zaczęli się denerwować i popełniali błędy w zagrywce. Skra tego nie mogła juz wypuścić z rąk, choć jastrzębianie próbowali walczyć i obronili dwie piłki meczowe, zmuszając Nawrockiego do wzięcia przerwy. Jego zawodnicy wrócili na boisko, Miguel Falasca rozegrał do pewnie grającego Winiarskiego, a ten skończył atak z drugiej linii i zapewnił sobie szóste mistrzostwo Polski z rzędu.

Genialnie wtorkowego wieczoru w Jastrzębiu grał Michał Winiarski. Dla niego to drugi tytuł ze Skrą, choć miał trzyletnią przerwę w występach w Skrze, gdy był zawodnikiem włoskiego Trentino Volley. Po ostatniej piłce skończonej przez Winiarskiego siatkarze Skry rozpoczęli wielką radość. Mistrzowie Polski dopisali sobie zatem kolejny sukces. Sezon 2009/2010 bełchatowianie skończyli zatem ze złotym medalem PlusLigi, srebrnym medalem Klubowych Mistrzostw Świata i brązowym medalem Ligi Mistrzów. Choć w Bełchatowie liczony na lepszy wynik w Lidze Mistrzów, nie ma wątpliwości, że siatkarze PGE Skry nadal są potęgą w Polsce i czołowym zespołem w Europie.

Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 2:3 (18:25, 30:28, 25:23, 21:25, 11:15)
Jastrzębski Węgiel: Łomacz 1, Hardy 9, Czarnowski 15, Yudin 18, Abramow 6, Nowik 4, Rusek (libero) oraz Marek Novotny 8, Pęcherz 3, Azehna 8, Master, Sobala 2. Trener: Roberto Santilli.
PGE Skra: Falasca 2, Winiarski 25, Możdżonek 12, Wlazły 14, Kurek 6, Pliński 10, Gacek (libero) oraz Antiga 5, Dobrowolski. Trener: Jacek Nawrocki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Szymon Grabowski: Miejsce Lechii jest w ekstraklasie, Arki również

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto