Bełchatowianie zaczęli pasywnie i od razu inicjatywę przejęli gospodarze. Goście pozostawili w przodzie tylko Marcina Żewłakowa, pilnowanego przez stoperów. W tej sytuacji nie mający nic do roboty boczni obrońcy Paweł Golański po prawej stronie i Jacek Markiewicz po lewej spełniali wręcz funkcje skrzydłowych. Aktywni byli też skrajni pomocnicy kielczan Paweł Sobolewski i Maciej Korzym, który jeszcze w poprzednim sezonie grał 20 meczów w bełchatowskim zespole, dla którego zdobył 3 bramki. Do tego na obrońcach gości i spoczywał obowiązek pilnowania lidera strzelców Niedzielana i Ediego, który przejął opaskę kapitana po Mihailoviciu. Nerwowo grająca defensywa PGE GKS była poddana ciężkiej próbie. Niestety. Nie sprostała zadaniu.
Zapowiedź nieszczęścia gości mieliśmy już przy akcji prowadzącego piłkę Ediego, który z piłką przy nodze wpadł w pole karnego mając z lewej Niedzielana, a przed sobą tylko wystraszonego Marcina Drzymonta (wygwizdywanego przez kibiców byłego zawodnika Korony). W 19 min. było już 1:0. Atak zainicjował Sobolewski w okolicach środka boiska. Dalekim podaniem w prawo obsłużył Ediego, ten dośrodkował do nadbiegającego Niedzielana. Łukasz Sapela starał się wybić piłkę znad głowy kieleckiego supersnajpera. Ta trafiła w nogi biegnącego do opuszczonej bramki Zlatko Tanevskiego i wpadła do siatki. Gospodarze nadal nacierali, egzekwowali groźne kornery. W 38 min. sędzia nawet nie odgwizdał brutalnego faula Vlastimira Jovanovicia, który w wyskoku łokciem rozbił głowę Łukasza Bociana, który zakrwawiony opuścił boisko i musiał być zmieniony. Kontuzji doznał także Niedzielan, który usiłował dopaść do piłki łapanej przez Sapelę i była to druga wymuszona zmiana w tej części gry. Dubler Maciej Tataj okazał się kluczowym piłkarzem meczu.
Trener gości zdecydował się jeszcze przed przerwą na drugą zmianę. Zupełnie niewidocznego Kamila Poźniaka zastąpił w 40 minucie Dawid Nowak. Już w końcówce pierwszej połowy ofensywne akcje bełchatowian wprowadziły zamieszanie w defensywie Korony. W doliczonym czasie gry po faulu Markiewicza na Da Silvie kielczanin ujrzał żółtą kartkę. Sprytnie wykonany wolny Małkowskiego wzdłuż bramki zaskoczył rywali. Strzały Żewłakowa i Popka były zablokowane, ale piłka po uderzeniu Nowaka trafiła w poprzeczkę.
Można stwierdzić pierwsza połowa zakończyła się dość szczęśliwie dla kielczan. Była to zapowiedź tego, że goście nie skapitulowali i podejmą walkę. Stało się szybciej niż przypuszczano. Już w 6. minucie drugiej połowy bełchatowianie doprowadzili do remisu. Bez litości wykorzystali serial błędów obrońców i zagapienie bramkarza. Kombinacja płaskich , szybkich podań Nowak - Da Silva - Małkowski zakończyła się celnym strzałem z bliska tego ostatniego. Maciej Małkowski pokonał Zbigniewa Małkowskiego. Wynik stał się sprawą otwartą. Gra stała się jeszcze bardziej nerwowa. Od 53. minuty goście walczyli w dziesiątkę. Asystent sygnalizował faul Mate Lacicicia na Tataju przy linii bocznej. Sędzia główny pokazał drugą żółtą kartę i Chorwat opuścił boisko. Goście oraz ich trener protestowali przeciw tej decyzji.
Po wolnym i kornerze dalekie dośrodkowanie z prawej Golańskiego dotarło do Tataja, który uderzył piłkę główką. Ta po koźle zmyliła bramkarza i było 2:1. Goście zaatakowali i były momenty, że zamykali w polu karnym gospodarzy. W 60 min. Markiewicz brutalnie sfaulował szarżującego Da Silvę i był to książkowy przykład faula taktycznego. Sędzia jednak nie ukarał sprawcy żółtą kartką, co podważa jego bezstronność (Markiewicz wcześniej ujrzał żółtą kartkę). Oglądałem później analizy meczu w Canal+ i ten ważny moment spotkania został też pominięty. To poważne oskarżenia sędziego, który definitywnie się ośmieszył później. Tak to można robić analizę moczu, a nie meczu.
Dziesiątka bełchatowian walczyła dzielnie, ale na kwadrans przed końcem było jasne, że nie zdobędzie punktu. Po kolejnej kontrze Tataj ograł Drzymonta i wpadł w pole karne. Próbujący ratować sytuację Popek sfaulował kielczanina. Karnego wykorzystał Edi strzelając silnie lewą nogą w środek bramki.
W 80. minucie sędzia Sebastian Jarzębak dał sygnał zakończenia meczu. Goście protestowali, a Bartoszek nawet udał się szatni. Ale wrócił i ten pechowy dla gości mecz dokończono. Gol Małkowskiego nie wystarczył do wywalczenia choćby remisu. Trzecia porażka GKS na stadionach rywali stała się faktem.
Korona Kielce – PGE GKS Bełchatów 3-1
1:0 Zlatko Tanevski (19 samobójcza), 1:1 Maciej Małkowski (51), 2:1 Maciej Tataj (55), 3:1 - Edi Andradina (76 karny).
Widzów: 10.251.
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie).
Korona Kielce: Małkowski - Golański, Hernani, Stano, Markiewicz - Sobolewski, Vuković, Jovanović, Korzym (71 Kaczmarek) - Niedzielan (41 Tataj), Edi (90 Nowak). Trener: Maciej Sasal.
PGE GKS Bełchatów: Sapela - Tanevski, Drzymont, Lacic (53), PopekI - Bocian (38 Fonfara), Gol- Da Silva, Poźniak (40 Nowak), Małkowski - Żewłakow (60 Kuświk). Trener: Maciej Bartoszek.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?