Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁKS - Górnik Polkowice 1:0 - Mięciel nie wykorzystał karnego

Jan Hofman
fot. Łukasz Kasprzak
Piłkarze ŁKS w sobotni wieczór wystawili swych kibiców na ciężką próbę nerwów. Łodzianie, którzy nie zachwycili postawą, dopiero w końcówce spotkania z Górnikiem Polkowice zdobyli zwycięskiego gola.

Trzeba jednak przyznać, że mieli znacznie ułatwione zadanie, bo od 66 minuty grali w przewadze jednego zawodnika. Niezależnie od tego sukces cenny, bo dzięki niemu ŁKS dogonił lidera I ligi.

Trudno nie przyznać racji trenerowi Andrzejowi Pyrdołowi, że to ełkaesiacy mogli się cieszyć z trzech punktów dzięki uprzejmości rywala. Bo rzeczywiście łodzianie w sobotni wieczór wypadli znacznie poniżej swoich możliwości.

Trudno powiedzieć, co było tego przyczyną - późna pora rozpoczęcia meczu, niska temperatura powietrza, czy obecność telewizyjnych kamer, która paraliżowała poczynania ełkaesiaków.

Nie zmienia to jednak faktu, że ŁKS grał chaotycznie, niemrawo i bez większej myśli przewodniej. Mnożyły się niecelne podania i dlatego dopiero pierwszą akcję na przedpolu Górnika odnotowaliśmy w 10 minucie. Na uderzenie z dystansu zdecydował się Krzysztof Mączyński, lecz jego strzał był sygnalizowany, dlatego Sebastian Szymański nie miał problemów ze złapaniem piłki, która zmierzała w środek bramki.

Później znów z boiska wiało nudą. Goście, maksymalnie skoncentrowani na obronie dostępu do własnej bramki, nie pozwalali łodzianom na wiele. Próby skonstruowania przez ełkaesiaków składnej akcji kończyły się zazwyczaj na dwóch podaniach i chwilę później piłka była już w posiadaniu rywala. Łodzianie sami ułatwiali przeciwnikowi skuteczną obronę. Zamiast próbować grać skrzydłami, z uporem pchali się środkiem pola. A tam skoncentrowane siły polkowiczan z łatwością zażegnywały niebezpieczeństwo.

Wreszcie w 28 minucie na akcję zdecydował się Adrian Woźniczka. Obrońca ŁKS wbiegł w pole karne, a tam starł się z defensorem Górnika. Łódzki zawodnik padł na murawę, jednak sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

Chwilę później okazało się, że Woźniczka doznał kontuzji i jego miejsce na boisku zajął Piotr Mowlik. Na prawą stronę obrony powędrował Piotr Klepczarek, a na lewą Artur Gieraga. I właściwie na tym skończyły się ważniejsze wydarzenia w pierwszej części spotkania.

Można przypuszczać, że w szatni trener Pyrdoł powiedział swoim podopiecznym, co sądzi o ich postawie, bo po wznowieniu gry łodzianie zaczęli dynamiczniej poruszać się po boisku, choć nadal nie potrafili wypracować żadnej klarownej sytuacji.

Zupełnie nie mogli znaleźć recepty na nieskomplikowany futbol przeciwnika. Widać jednak, że to poirytowało szkoleniowca ŁKS, który w środowisku nazywany jest oazą spokoju. Pyrdoł dynamicznie ruszył do linii i głośno zaczął przekazywać komendy z zadaniami dla swoich podopiecznych. Widać to poskutkowało.

Trzy minuty później Krzysztof Mączyński znalazł się na jedenastym metrze i miał przed sobą tylko bramkarza Górnika. Kiedy składał się do strzału, został sfaulowany przez Petra Pokornego, ale piłka poleciała w kierunku bramki. Sędzia nie czekając na rozwój wypadków odgwizdał rzut karny, a w tym czasie futbolówka wtoczyła się do siatki. Gdyby arbiter zachował więcej zimnej krwi i czuł ducha gry, to zaoszczędziłby kibicom i Marcinowi Mięcielowie ogromnego stresu. To właśnie najskuteczniejszy ełkaesiak wykonywał jedenastkę, lecz tak nieudolnie, że bramkarz Górnika nie miał problemów z wybiciem piłki. Stojący już poza boiskiem Pokorny, który w tej akcji ujrzał czerwoną kartkę, mógł odetchnąć.

Łodzianie grając w przewadze jednego zawodnika osiągnęli znaczną przewagę. Jednak długo męczyli się z rozmontowaniem defensywy przeciwnika. Wreszciew76 minucie zdobyli gola. Krzysztof Mączyński posłał prostopadłe podanie do Marcina Smolińskiego, który popisał się ładnym strzałem z dziesięciu metrów i zapewnił swojej drużynie długo oczekiwane prowadzenie.

Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry przed szansą rehabilitacji stanął Mięciel, jednak i tym razem nie trafił do siatki. Do niecodziennej sytuacji doszło w doliczonym czasie. Goście wykonywali rzut wolny i rzut rożny. Za każdym razem na przedpolu strzeżonym przez Bogusława Wyparłę pojawił się Szymański. Bramkarz Górnika słynie też z dobrej gry głową, ale jego desperackie próby zmiany niekorzystnego rezultatu nie przyniosły rezultatu.

ŁKS - Górnik Polkowice 1:0
Gol: 1:0 - M. Smoliński (76).
Żółte kartki Romańczuk (ŁKS), Opałacz, Grzybowski (Górnik).
Czerwona kartka Pokorny (66, Górnik).
Sędziował Marek Karkut (Warszawa). Widzów 3 803.
Noty ŁKS w rankingu "Srebrne buty": Wyparło 5 - Gieraga 5, Łabędzki 5, Klepczarek 5, Woźniczka 2 (32, Mowlik 3) - Pawlak 2 (46, Kujawa 2), Kłus 5, Mączyński 6, M. Smoliński 6 (90, Golański), Romańczuk 5 - Mięciel 4.
Górnik Polkowice: Szymański - Chyła, Pokorny, K. Smoliński, Opałacz - Małkowski (63, Ałdaś), Salamoński, Wacławczyk, Piątkowski, Sierpina (70, Soboń) - Biliński (61, Grzybowski).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto