Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy gminy Gomunice nie chcą biogazowni

Justyna Drzazga-Nowińska
Sprawa biogazowni spędza sen z powiek setkom gomuniczan, na zdj. podczas spotkania z wójtem
Sprawa biogazowni spędza sen z powiek setkom gomuniczan, na zdj. podczas spotkania z wójtem fot. Justyna Drzazga-Nowińska
Gomuniczanie, którzy walczą o to, by w pobliżu ich domów nie powstała biogazownia, postanowili założyć stowarzyszenie.

Chcą w ten sposób być stroną w postępowaniu administracyjnym, a co za tym idzie, znać każdy krok urzędników. W biogazowni utylizowane mają być odpady zwierzęce i roślinne, a przy okazji wytwarzany tzw. biogaz.

- Zależy nam na tym, by władze traktowały poważnie nas i nasze obawy dotyczące biogazowni - mówi Dawid Pełka, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Gminy Gomunice.

Stowarzyszenie jest na razie na etapie rejestracji. Członkostwo w nim zadeklarowało już około dwudziestu osób. A zamierza się do niego wkrótce zapisać znacznie większa liczba mieszkańców. Dlaczego ludzie nie chcą biogazowni? - Dowiedzieliśmy się, że tego typu inwestycje powinny powstawać między innymi tuż przy chlewniach czy hodowlach bydła. Tymczasem w pobliżu wsi Hucisko, gdzie inwestor chce wybudować ten zakład, nie ma zbyt wielu tego typu gospodarstw. Nawet jeśli dla kogoś będzie to opłacalny biznes, to czy zyski dla gminy będą aż tak duże? - zastanawia się Dawid Pełka.

Według przedstawicieli stowarzyszenia, okolica jest piękna, a biogazownia by to zmieniła.

- Przecież to bardzo czysty i piękny teren. I choć ma on prywatnego właściciela, zrobimy wszystko, by ta śmierdząca bomba z opóźnionym zapłonem tam nie powstała - podkreślają okoliczni mieszkańcy.

Tymczasem Jerzy Sewerynek, wójt gminy Gomunice, zaleca spokój. - Sprawa utknęła na razie w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi. Inwestor, czyli firma Enerbio, musiał uzupełnić braki w raporcie o oddziaływaniu na środowisko - mówi.

Jak ustaliliśmy, do RDOŚ dotarła już poprawiona wersja raportu. - Dokumenty otrzymaliśmy 12 lipca i trwa ich weryfikacja - mówi Magdalena Pietrzak, rzeczniczka łódzkiej RDOŚ.

Włodarz gminy liczy, że RDOŚ wyda negatywną decyzję środowiskową.

- Jestem po rozmowach z przedstawicielami RDOŚ. Wiele razy powtórzyłem, że inwestycja jest niewskazana ze względu na zbyt bliskie sąsiedztwo największego w gminie ujęcia wody. Od biogazowni będzie do niego zaledwie 400 metrów - zauważa Jerzy Sewerynek.

A co będzie, jeżeli jednak RDOŚ pozytywnie wypowie się na temat budowy biogazowni?

- Będę musiał zorganizować tzw. rozprawę administracyjną z udziałem mieszkańców i inwestora. Kto wie, może dojdzie do tego, że ludzie po wysłuchaniu racji inwestora, ustąpią i przestaną protestować. Wtedy wydam zgodę na budowę biogazowni. Gdy tak się nie stanie, mojej zgody nie będzie - zapewnia wójt Sewerynek.

Urzędnicy dodają, że pojawiła się szansa na to, że Enerbio zdecyduje się przenieść inwestycję poza wieś Hucisko, w kierunku składowiska odpadów na Jadwinówce. Wtedy jednak protest przeciwko biogazowni mogą rozpocząć mieszkańcy sąsiedniej gminy Radomsko...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto