Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Monter z Pabianic posiedzi do końca życia?

Wiesław Pierzchała
Proces Krzysztofa C. rozpocznie się w sądzie w Pabianicach
Proces Krzysztofa C. rozpocznie się w sądzie w Pabianicach Grzegorz Gałasiński
Coraz bliżej finału jednej z najdziwniejszych spraw w woj. łódzkim. Dwóch mężczyzn pokłóciło się na ulicy, bo prawdopodobnie jeden potrącił drugiego. Zaczęli się szarpać, aż w końcu ten młodszy wyjął z kieszeni nóż...

Akt oskarżenia trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Łodzi. Na ławie oskarżonych zasiądzie 28-letni Krzysztof C., monter instalacji gazowych w Pabianickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Oskarżony został o usiłowanie zabójstwa 30-letniego Mateusza M. Monter zaatakował go nożem, gdy ten szedł z 32-letnią żoną Emilią i 10-letnią córką Pauliną. Ofiara dostała dziesięć ciosów: w brzuch, plecy, ręce i nogi. Żyje dzięki błyskawicznej operacji w szpitalu.

Piątek, 5 marca, rejon skrzyżowania ulic Bardowskiego i Jana Pawła II w Pabianicach. Jest godz. 18, Mateusz M. wraca do domu ze szpitala, w którym przeszedł zabieg. Idzie z żoną i córką. Z naprzeciwka nadchodzi Krzysztof C., wyszedł na spacer z psem rasy golden retriever.

Między mężczyznami doszło do awantury. O co dokładnie poszło - nie wiadomo. Zdaniem montera, Mateusz M. zwrócił mu uwagę, aby się o niego nie ocierał. Doszło do pyskówki. W pewnej chwili Mateusz zdjął kurtkę i zaczął zbliżać się do mężczyzny z psem. Wyglądało to tak, jakby szykował się do bijatyki.

Z okna pobliskiego bloku zajście w świetle latarni widział świadek, który zeznał potem w prokuraturze, że między mężczyznami, obok których stała kobieta z dzieckiem, doszło do szarpaniny.

W pewnym momencie Krzysztof C. odszedł jakieś 10 metrów, wyjął z kieszeni nóż myśliwski i wrócił. Rzucił się na Mateusza M. Wpadł w furię, zaczął kłuć nożem po całym ciele, nawet wtedy, gdy ofiara upadła. Tak twierdzi świadek, który z okna wyraźnie widział czerwone plamy krwi na chodniku. Żona napadniętego i córka przeraźliwie krzyczały.

Całą scenę widział też inny świadek, siedzący w zaparkowanym nieopodal samochodzie. To on wezwał karetkę, która zabrała zakrwawioną ofiarę do szpitala. Nożownik uciekł, a 10-letnia córka ofiary zeznała w prokuraturze, że jej tata został też poszczuty psem, który ugryzł go w nogę. Ponadto dzielna Paulinka zerwała nożownikowi kaptur od kurtki.

Policjanci namierzyli Krzysztofa C., ale nie zdążyli go zatrzymać. - O tym, co zaszło, 28-latek opowiedział mamie, a ta przekonała go, aby sam zgłosił się na policję, bo funkcjonariusze i tak przyjadą po niego - mówi mł. asp. Joanna Szczęsna, rzeczniczka komendy powiatowej w Pabianicach. - Przyszedł więc na komendę i przyznał się do winy, w jego mieszkaniu na osiedlu Piaski policjanci znaleźli nóż myśliwski, którym zaatakował przechodnia.

Krzysztof C. zaprzeczył, że szczuł ofiarę psem. Wprost przeciwnie. Narzekał na Mateusza M., że ten złapał psa i podniósł z taką siłą, jakby chciał mu skręcić kark. Przyznał się, że podczas awantury zaatakował przeciwnika nożem, ale jak twierdzi, nie miał zamiaru go zabić.

Grozi mu minimum osiem lat więzienia, maksymalnie - nawet dożywocie.

od 7 lat
Wideo

Nowi ministrowie w rządzie Donalda Tuska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto