Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasz chuligan twierdzi, że trener ŁKS jest „dobrym klejem”

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
Grzegorz Krysiak
Grzegorz Krysiak Fot. Grzegorz Gałasiński
Grzegorza Krysiaka fanom ŁKS Łódź nie trzeba przedstawiać. Piłkarz nazywany przez nich „Naszym chuliganem” to klubowa legenda.

Słynący z waleczności 53-letni obecnie były piłkarz rozegrał w barwach ŁKS 199 meczów w ekstraklasie, strzelając 20 goli. W roku 1998 zdobył ze swoim ukochanym klubem mistrzostwo Polski. Po rundzie jesiennej wychowanek Boruty Zgierz nie kryje radości, ze zespół trenera Kazimierza Moskala jest na czele pierwszoligowej tabeli i ma wielką okazję na powrót do piłkarskiej elity. - Otwieram gazetę, lub patrzę w internet, a tu na czele tabeli ŁKS, chce się żyć - mówi z uśmiechem. - Skąd wziął się sukces? Moim zdaniem trafnym wyborem szefów klubu było ponowne zatrudnienie trenera Kazimierza Moskala. On nie powinien zostać wcześniej zwolniony, bo miał świadomość popełnionych błędów i wyciągnął wnioski. I jeszcze jedno, ma teraz zespół bez obciążeń, czyli byłego dyrektora sportowego Krzysztofa Przytuły. Poprzednio kontakty obu panów nie były przecież najlepsze. Obecny dyrektor Janusz Dziedzic to inna bajka. On grał w piłkę na poziomie ekstraklasy. Widać, że jest pomiędzy nim, a trenerem chemia. To przekłada się z kolei na atmosferę w drużynie, która z tego co wiem, jest dobra. Kazimierz Moskal jest natomiast jakby takim klejem tego wszystkiego. Potrafił scalić drużynę.
Zdaniem Grzegorza Krysiaka na miano gwiazdy w ŁKS zapracował jesienią Pirulo. - To kawał piłkarza - mówi. - Jak nie było go na boisku, to nie wszystko funkcjonowało jak trzeba. On jest mózgiem drużyny, ale na sukces zapracowali wszyscy zawodnicy, bo generalnie grali przez całą rundę równo. Zdarzyły się może dwa lub trzy słabsze spotkania. Cieszy za to dobra postawa młodych piłkarzy, którzy dostali od trenera szansę i ją wykorzystują. Widać, że chcą grać dla ŁKS, jest tak jak w Rakowie Częstochowa, że walczy cały zespół. Nie mogę jednak nie wspomnieć o bramkarzu. Aleksander Bobek dostał szansę i znakomicie ją wykorzystuje. Jest pewny w interwencjach.
Zdaniem naszego rozmówcy w przerwie zimowej klub z alei Unii 2 nie powinien szaleć z transferami, bo nie ma takiej potrzeby. - Wszystko funkcjonuje jak należy, więc po co mieszać w składzie - zauważa. - Owszem, można pozyskać jednego, lub co najwyżej dwóch piłkarzy, ale takich którzy wniosą do zespołu jakość, będą jego wzmocnieniem, a nie uzupełnieniem. Nowy dyrektor sportowy pokazał, że potrafi prowadzić politykę transferową, więc trzeba mu zaufać. On doskonale wie co ma robić.
„Nasz chuligan” nie ma wątpliwości, że w przyszłym roku ełkaesiacy będą świętować powrót do piłkarskiej elity. - Nie można tego popsuć, co zostało osiągnięte jesienią - mówi. - Jesteśmy naprawdę w dobrej sytuacji przed rundą rewanżową. Proszę też zauważyć, że wygrywaliśmy mecze z zespołami z góry tabeli, jak choćby z chorzowskim Ruchem, Arką Gdynia, czy Puszczą Niepołomice. Wyniki bezpośrednich spotkań mogą mieć duże znaczenie w tabeli końcowej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto