Plan jest zawsze taki sam: złodzieje rozwiercają zamki w drzwiach, oknach, cichutko wchodzą do środka, zabierają cenne rzeczy i bezszelestnie się ulatniają.
Do jednego z włamań doszło na osiedlu domów jednorodzinnych w dzielnicy Bartodzieje. Na szczęście łupem złodziei padło tylko kilkaset złotych i dokumenty jednego z domowników.
- Mieliśmy szczęście, że nie ogołocili nam całego domu. Obudził nas bowiem płacz dziecka - opowiada poszkodowany radomszczanin [imię i nazwisko do wiadomości redakcji]. - Gdy zszedłem na parter domu, zobaczyłem pobojowisko. Musiałem ich spłoszyć. Zabrali to, co wpadło im w ręce, portfel żony ze 170 złotymi i dokumenty. Uciekając, wyrzucili w ogrodzie nasze telefony komórkowe.
Mężczyzna zastanawia się, czy złodzieje przypadkiem wybrali jego dom.
- Pech chciał, że akurat miałem awarię systemu alarmowego. Przypadek? - pyta.
Według policjantów, to nie był przypadek. Złodzieje najczęściej obserwują dom i domowników, śledzą ich rozkład dnia i dobrze wiedzą, kiedy ci wychodzą, gdzie śpią, czy na noc zostawiają uchylone okna.
Do włamania "na śpiocha" doszło też m.in. w bloku przy ul. Piastowskiej. Złodzieje weszli przez balkon. Z domu zginął sygnet i pieniądze.
Policjanci apelują o czujność.
- Uwagę powinien zwrócić samochód krążący po okolicy, obca osoba, która przygląda się domostwom. Warto poinformować o tym dyżurnego policji - przekonuje st. sierż. Aneta Komorowska, rzeczniczka Komendy Policji w Radomsku.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?