Po 14 latach pobytu i legalnej pracy w Polsce kobiecie groziła deportacja, bo jej pracodawca nie dopełnił drobnej formalności.
Pani Anzhela od 1996 roku była zatrudniona w Polsce w firmie budowlanej, na stanowisku specjalisty ds. kontaktów ze Wschodem. Pracowała nie tylko legalnie, ale także sumiennie i uczciwie, dzięki czemu w końcu awansowała na członka zarządu. Zostało to formalnie odnotowane w sądzie rejestrowym. O kobietę upomniała się jednak Straż Graniczna. Okazało się, że pozwolenie na pracę w naszym kraju miała, ale dotyczyło tylko poprzednio zajmowanego stanowiska. Co prawda w momencie obejmowania funkcji członka zarządu przepisy nakazywały wystąpić o nowe pozwolenie na pracę nie jej samej, a jej pracodawcy, ale w międzyczasie uległy zmianie. I na tej podstawie Urząd Wojewódzki wydał decyzję o wydaleniu kobiety z Polski.
- Nie miałam pojęcia, że coś jest nie w porządku z dokumentami. Jestem uczciwa. Dzieci nawet żartowały, że przez ulicę nie przejdę na czerwonym świetle, bo to łamanie prawa - opowiadała nam przed rokiem.
- Decyzja o wydaleniu była bardzo dyskusyjna - mówi mecenas Waldemar Obliński, pełnomocnik Ormianki. - Pani Anzhela funkcję w zarządzie objęła 9 lipca 2009, zaś nowe przepisy pojawiły się dopiero w lutym 2010 roku.
Mjr Tomasz Dederko, zastępca komendanta placówki Straży Granicznej w Łodzi, tłumaczy się: - Zatrzymaliśmy panią Anzhelę dopiero po uprawomocnieniu się decyzji o wydaleniu. Działaliśmy na podstawie konkretnych przepisów.
W kwietniu 2010 rozpoczął się proces Ormianki o nielegalną pracę w Polsce, jednak pewnego dnia prosto z sali sądowej, w asyście strażników, kobieta trafiła do szpitala. Jej organizm nie wytrzymał napięcia. Po naszym artykule sprawą zainteresowała się poseł Zdzisława Janowska. - To była bulwersująca sytuacja - relacjonuje. - Nie zbadano stanu rodzinnego pani Pambukyan. Przecież jej córka mieszka w Polsce, wnuczka też. Ona nie ma po co ani do kogo wrócić do Armenii. Nikt nie wziął też pod uwagę, że jest ciężko chora - mówi Janowska.
Decyzję wojewody o deportacji ostatecznie uchylił szef urzędu ds. cudzoziemców. Dzięki niej sąd umorzył postępowanie i Anzhela Pambukyan może już bez przeszkód zostać w Polsce. - Bardzo się bałam, że mnie odeślą, że nie zobaczę pierwszych kroków mojej wnuczki ani nie usłyszę pierwszych wypowiadanych przez nią słów - mówiła łamiącym się głosem pani Anzhela.
Ormiance udało się już przedłużyć pozwolenie na pracę o kolejne trzy lata. Następnym krokiem będzie przedłużenie prawa pobytu, a potem - starania o rezydenturę.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?