Środowy mecz w hali Energia z AZS Częstochowa, wygrany przez PGE Skrę 3:1, był szczególny dla libero bełchatowskiej drużyny Pawła Zatorskiego, który jeszcze kilka miesięcy temu był graczem częstochowskiego zespołu.
- To są ciągle moi dobrzy koledzy, ale na boisku musimy o tym zapomnieć - mówi Zatorski. - Wiedzieliśmy, że najmniejsza chwila rozprężenia może sprawić, że Częstochowa się obudzi. I tak właśnie było.
Skra w miarę łatwo wygrała dwa pierwsze sety, ale w trzecim przegrała i musiała uważać, by nie stracić punktu. Na szczęście bełchatowianie w miarę spokojnie wygrali czwartą partię. - W pierwszym secie siatkarze, którzy mniej ostatnio grali, pokazali się z dobrej strony - mówi trener Skry Jacek Nawrocki. - Niestety później pojawiło się wiele niechlujstwa i brakowało koncentracji przy wykonywaniu prostych elementów.
Najlepszym graczem na boisku był Michał Bąkiewicz, który w ostatnich meczach niezbyt często miał okazję, by zagrać.
- Cieszę się, że wreszcie dużo pograłem i że wygraliśmy. Wiadomo, że chciałbym grać więcej, ale szanuję chłopaków z drużyny, którzy są bardzo dobrymi graczami. Dlatego ja muszę czekać na takie szanse - mówi Bąkiewicz.
- Michał tak bardzo mało nie grał, choć rzeczywiście wielu szans nie dostawał - dodaje Nawrocki. - Kontrolujemy liczbę meczów poszczególnych zawodników i u Bąka to tak źle nie wygląda. Cieszę się, że mogę na niego liczyć, bo pokazał, że jest w bardzo dobrej dyspozycji.
W sobotę siatkarze PGE Skry znów będą gospodarzami meczu ligowego. O godz. 14.45 w hali Energia zmierzą się z piątą w tabeli drużyną AZS Politechniki Warszawa. Bilety w kasie można kupować w piątek w godz. 16-18 i sobotę od godz. 12.45.
Papszun ponownie trenerem Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?