Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownice szkół oswajały się z ADHD

Maciej Kałach
Chętnych na łódzkie warsztaty było więcej niż miejsc
Chętnych na łódzkie warsztaty było więcej niż miejsc Krzysztof Szymczak
W Łodzi odbyły się warsztaty dr Artura Kołakowskiego na temat ADHD zorganizowane dla psychologów i pedagogów szkolnych. Chętnych do udziału było więcej niż miejsc.

Uczenie dziecka z ADHD jest jak prowadzenie tira na łysych oponach w gołoledź - uważa dr Artur Kołakowski, który jeździ po całym kraju z wykładami dla psychologów i pedagogów szkolnych.

Jednodniowe szkolenia dr. Kołakowskiego gromadziły już komplety w Warszawie, Wrocławiu, Olsztynie i Rzeszowie. Wczoraj eksperta od ADHD wysłuchało 40 kobiet z Łodzi i województwa. - Chętnych było dużo więcej, więc wkrótce wrócimy do Łodzi, ale wynajmiemy salę na 150 osób - zapowiada Maria Konieczna, jedna z organizatorek spotkania.

- Liczę, że każda uczestniczka szkolenia będzie teraz przekazywać wiedzę nauczycielom w swojej placówce - mówił dr Kołakowski. Swoje zajęcia rozpoczął od przekonywania zgromadzonych, że karanie dziecka z ADHD za objawy tej choroby jest dyskryminacją.

- To jakby złościć się na dziecko poruszające się na wózku, że nie potrafi wstać i wejść po schodach. To szkoła powinna przystosować się do uczniów ze specjalnymi potrzebami - mówił Kołakowski.

Pedagożki i psycholożki przy-szły na warsztaty, bo w przeciętnej polskiej szkole jest 30 uczniów z ADHD.

- Ale wciąż mam koleżanki nauczycielki, twierdzące, że taka choroba nie istnieje, a dziecko, gdy nie potrafi skupić uwagi, jest po prostu niegrzeczne - opowiadała uczestniczka warsztatów.

- Biologa interesuje, czy zrealizuje program przedmiotu, a nie by dostosować zadania do poziomu koncentracji ucznia z ADHD. Poza tym rodzice boją się postawienia takiej diagnozy - dodawała Magdalena Bąk, psycholożka z Łodzi.

Pedagożka z Tomaszowa złościła się na tamtejszy samorząd, bo mimo zapowiedzi, urzędnicy nie zdecydowali się na opłacanie uczniom z ADHD asystentów. Czyli osób, które siedzą z dzieckiem w jednej ławce i pomagają mu w czasie lekcji.

- W Warszawie asystent jest przydzielany na wniosek dyrektora szkoły, Rzeszów znalazł pieniądze na to z funduszy unijnych. Znam miasta, gdzie asystują wolontariusze - podpowiadał Kołakowski.

Mówił, że konsekwencje nieleczenia ADHD mogą być drastyczne.

- Łącznie ze skłonnościami do uzależnień, narastającymi depresjami, a nawet próbami samobójczymi - mówi dr Kołakowski. - 15 lat temu inteligentnego, ale sprawiającego problemy ucznia można było upchnąć w szkole specjalnej. Prawo się zmieniło i to już, na szczęście, niemożliwe.

Na tę chorobę cierpi podobno 5 proc. dzieci. Brak leczenia może skończyć się samobójstwem

Na ADHD cierpi co dwudzieste dziecko. Objawy to m.in. łatwe rozpraszanie się, kłopoty z kończeniem długich zadań, wieczny bałagan, wielka gadatliwość, niemożność usiedzenia na miejscu i czekania na swoją kolej...

Dr Kołakowski radzi, aby w klasie sadzać ucznia z ADHD w pierwszej ławce, z dala od okna, by nic go nie rozpraszało. Tornister może iść do aresztu "u pani", by dziecko nie mogło w nim ciągle grzebać. W klasie może znaleźć się krzesło "do wiercenia", na którym uczeń mógłby spędzić wyznaczoną liczbę minut, gdy już naprawdę nie może wytrzymać.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto