Przed piątkowym meczem Widzewa z Legią

W piątek o godz. 20 w Łodzi na stadionie przy al. Piłsudskiego przy komplecie publiczności Widzew będzie podejmował Legię.

Po raz pierwszy w XXI wieku widzewiacy przystąpią do boju w legionistami z wyższej pozycji w tabeli (Widzew - 11 pkt, Legia 9 pkt). Zresztą w tym sezonie łodzianie ponieśli jedną porażkę, a ich piątkowi rywale przegrali aż pięć razy. Drużyna trenera Andrzeja Kretka strzeliła 12 goli, czyli dokładnie dwa razy więcej niż zespół Macieja Skorży, który będzie obserwował piątkowy mecz z trybun (to kara za krytykę sędziego).

Fani gospodarzy mają więc prawo liczyć, że zakończony zostanie zwycięski serial warszawskiego klubu, który w ekstraklasie wygrał z Widzewem 8 meczów z rzędu, w tym 6:0 z Warszawie, gdy widzewiakom gola strzelił z karnego nawet bramkarz Artur Boruc. Miejmy nadzieję, że przypomnienie tej fatalnej passy nie wpłynie deprymująco na gospodarzy. Teraz Widzew nie ma tylu słabych punktów jak w poprzednich meczach przeciw Legii. Okazję do rewanżu za wyjątkowo pechową porażkę 0:1 (pod golu Piotra Gizy w 85 min) w ostatnim meczu tych drużyn w ekstraklasie 22 marca 2008 roku w Łodzi będą mieli: Wojciech Szymanek, Ugo Ukah, Adrian Budka, Minda-ugas Panka, Piotr Kuklis i Tomasz Lisowski.

Podczas wtorkowego treningu trener Widzewa nie miał jeszcze do dyspozycji dwóch piłkarzy. Bruno Pinheiro po występie w młodzieżowej reprezentacji Portugalii ma w środę dołączyć do klubowych kolegów. Powinien zdążyć, bo trening zaplanowano na godz. 20, czyli w godzinach meczu. To ważny punkt drużyny. Jeden z nielicznych podstawowych piłkarzy ligowych, który nie przegrał żadnego meczu (ten pomocnik w spotkaniu z Wisłą Kraków w Łodzi nie wystąpił). Nie ma też Bartka Kaniewskiego, który gra z rówieśnikami z Walii, ale bramkarz młodzieżówki zapewne będzie rezerwowym, bo w piątek chyba zagra kapitan łodzian Maciej Mielcarz.