MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przedsiębiorcy uciekają od ZUS... do Wielkiej Brytanii

Alicja Zboińska, Piotr Brzózka, współpraca Matylda Witkowska, Beata Sypuła
Płacisz 500 złotych i ZUS masz z głowy. Ze składką uciekasz na Wyspy, z Anglii też dostaniesz emeryturę - taką ofertą kusi przedsiębiorców z naszego regionu coraz więcej firm. Ministerstwo pracy ostrzega jednak: to może być niebezpieczne. A prawnicy zauważają: i wcale nie do końca zgodne z prawem.

Oferty zazwyczaj brzmią podobnie: optymalizacja składki ZUS, zadzwoń, oszczędzisz kilkaset złotych. Kierowane są do polskich przedsiębiorców, często przygniecionych kosztami obowiązkowej składki, wynoszącej minimum 830 zł. Tymczasem firmy obiecują załatwienie ubezpieczenia emerytalnego w Anglii za 500 zł miesięcznego abonamentu. Przekonują też, że zamiast kilkuset złotych polskiej emerytury, z brytyjskiego systemu można wyciągnąć przynajmniej 1.800 zł miesięcznie.

Postanowiliśmy sprawdzić, na czym rzecz polega, czy operacja jest bezpieczna, legalna i faktycznie tak opłacalna. Nasza reporterka, wcielając się we właścicielkę warzywniaka w Łodzi, zadzwoniła na infolinię rzeszowskiej firmy Optigen, która najmocniej reklamuje swoje usługi, a konkretnie program "Firma w Polsce, praca w UK".

Konsultantka Optigenu już na wstępie nie kryje, że nie będziemy trzymać się zasad.

- System polega na tym, że powinna pani podjąć pracę w Wielkiej Brytanii i tam odprowadzać składki - mówi kobieta. - Ale zrobimy inaczej. Zostaje pani przy swojej działalności, a z dokumentów będzie wynikało, że jest zatrudniona na stanowisku konsultant biznesowy obsługi klientów.

- Ile zaoszczędzę? - przechodzimy do konkretów.

- Płaci nam pani abonament miesięczny w wysokości 499 zł. My wystawiamy rachunek za obsługę marketingową firmy, który można odpisać od podatku. Otrzyma pani umowę z brytyjskim pracodawcą i wyrejestruje się z ZUS. Będziemy za panią odprowadzać składki od podstawy 114 funtów tygodniowo. Dzięki temu emerytura wyniesie 96 funtów tygodniowo za każdy rok. Ale proszę pamiętać, żeby otrzymać świadczenie brytyjskie, składki trzeba na Wyspach opłacać przez 17 lat.

- Czy jest to zgodne z prawem, w końcu nie przeniosę się do Anglii, nie będę tam pracować - wyrażamy wątpliwości.

- Nie ma to znaczenia, nie musi się pani tam pojawiać. Można pracować przez internet lub telefon, nikt tego nie udowodni - konsultantka nie widzi problemu.

Ireneusz Klader, prezes Optigenu, przekonuje, że wszystko jest legalne i wyjaśnia, iż działa zgodnie z art. 14c rozporządzenia Rady EWG nr 1408 z 1971 r. Klader tłumaczy, że osoba, która jednocześnie prowadzi działalność gospodarczą w Polsce i została zatrudniona przez pracodawcę mającego siedzibę w jednym z wybranych państw członkowskich Unii, podlega ustawodawstwu tego państwa, na terenie którego wykonuje pracę najemną.

Jak wiele osób zdecydowało się na takie rozwiązanie - takich zbiorowych statystyk nikt nie prowadzi, choć na przykład katowicka firma LUE mówi o 900 klientach. Monika Kiełczyńska, rzecznik I Oddziału ZUS w Łodzi, mówi, że w tym roku wyrejestrowało się o 14 procent przedsiębiorców więcej niż rok temu, lecz ilu z nich uciekło na Wyspy - nie wiadomo.

- Osoby, które decydują się na odejście z systemu ubezpieczeń społecznych na rzecz objęcia ubezpieczeniem za granicą, kierują się zwykle niskimi kosztami takiego ubezpieczenia - przyznaje Monika Kiełczyń- ska. Rzeczniczka podkreśla, że ważne jest też, aby ubezpieczeni mieli świadomość, jakie przysługują im świadczenia, np. w przypadku choroby czy wypadku przy pracy. W naszym systemie ubezpieczeń społecznych te zasady są ogólnie znane i każdy wie, czego może się spodziewać. Pakiety świadczeń w innych systemach oraz warunki ich przyznawania nie muszą pokrywać się z tymi, na które ubezpieczeni mogli liczyć w kraju.

Wątpiących jest znacznie więcej. Jacek Dziekan z ZUS w Warszawie zaznacza, że unijne przepisy można stosować tylko wtedy, jeśli praca dla angielskiej firmy jest faktycznie wykonywana. Inaczej to przestępstwo. Problem w tym, że polski ZUS takich osób nie ma prawa kontrolować. Mogą to zrobić urzędnicy brytyjskiego National Insurance Office, ale wcześniej ktoś musiałby złożyć donos.

- Mamy specjalną infolinię. Jeśli ktoś widzi takie praktyki, powinien je zgłosić. Jeśli napotkamy na ewidentną sytuację, na pewno zareagujemy - mówi nam Andrew Bennett z biura prasowego NIO.

Zdaniem Mirosławy Sztandery, radcy prawnego specjalizującej się w sprawach dotyczących ZUS, uciekanie przed ubezpieczycielem w fikcyjne zatrudnienie nie jest do końca legalne, nie jest też bezpieczne. - Osoba, która przekazuje pieniądze pośrednikowi, nie ma żadnej gwarancji, że będą spożytkowane zgodnie z przeznaczeniem - uważa Mirosława Sztandera. - Jest pokusa ucieczki przed ZUS, ale ten sposób może wpędzić w kłopoty.

Potwierdza to Bożena Diaby, rzecznik ministerstwa pracy: - Zdecydowanie odradzamy takie rozwiązanie. W ten sposób ryzykuje się swoje bezpieczeństwo dla 50 złotych miesięcznie. Bo taka jest faktyczna oszczędność. 500 złotych abonamentu dla pośrednika to nie wszystko. Przecież trzeba jeszcze w Polsce wykupić dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne, a to kosztuje prawie 300 złotych. Można go nie kupować, ale wtedy zwykła operacja woreczka żółciowego może puścić pacjenta z torbami. Pamiętajmy, że brytyjski system jest specyficzny, wiele osób nie otrzymuje tam emerytury w ogóle, bo nie wypracowało okresu składkowego. Jeżeli już ktoś zdecyduje się uciekać z ZUS na Wyspy, niech nie ufa jedynie słowom pośrednika i zamówi dokładną kontrekspertyzę prawną w dobrej kancelarii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto