W środę siatkarze PGE Skry przegrali w Warszawie z Politechniką 2:3 i zakończyli na liczbie 24 serię kolejnych wygranych. W historii zawodowej ligi siatkarskiej w Polsce to rekord, który pewnie długo będzie trudno pobić. Tak samo jak trudno będzie wyprzedzić Drzyzgę, który w sezonie 2005/2006 zaliczył aż jedenaście przegranych meczów z rzędu, gdy prowadził Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle (obecna Zaksa).
Dwa sezony temu "rekord" Drzyzgi mógł pobić Wojciech Kasza, trener Trefla Gdańsk, ale został zwolniony po szóstej porażce, a kolejne dziesięć przegranych meczów zaliczył jego następca Jerzy Strumiło. Drzyzga jest zatem niechlubnym rekordzistą, ale uważni kibice siatkówki pewnie w trakcie transmisji zauważają, że... nie przeszkadza mu to w krytyce trenerów.
Od soboty PGE Skra może zacząć budować nową serię zwycięstw. Jutro o godz. 18 i w niedzielę o godz. 17 we własnej hali bełchatowianie w meczach półfinałowych podejmą Tytana AZS Częstochowa. W zespole PGE Skry będzie mógł już wreszcie zagrać Mariusz Wlazły, który nie wystąpił w dwóch ostatnich spotkaniach z powodu przeziębienia. Wczoraj atakujący mistrzów Polski już trenował.
Bełchatowianie bardzo poważnie podchodzą do rywalizacji z drużyną z Częstochowy, którą w tym sezonie pokonali już czterokrotnie - dwa razy 3:0 i dwa razy 3:1. Nawrocki zdecydował, że po dzisiejszym treningu zespół uda się na krótkie zgrupowanie do jednego z bełchatowskich hoteli. Tam jego siatkarze wrócą też po sobotnim spotkaniu i będą przygotowywali się do niedzielnego.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?