W sobotę w meczu Widzewa z Zagłębiem goli być nie mogło, bo obrońcy grali dużo lepiej od napastników. Martwi kiepska dyspozycja Mariusza Stępińskiego. Ostatnią bramkę ten zdolny napastnik strzelił dla Widzewa w meczu z Koroną, co dało ostatnie do tej pory zwycięstwo łodzianom. Jak widać, bez gola napastnika nie ma szans na sukces.
O personalnym kryzysie w linii ataku świadczy fakt, że po zejściu z boiska Mariusza Stępińskiego pozycję wysuniętego zajął Bartłomiej Pawłowski, ale nic z tej roszady dobrego nie wynikało.
Cóż można powiedzieć o meczu z Zagłębiem? Ponoć był na tym spotkaniu słynny Klaus Augenthaler, szukając talentów. Toż musiał się nudzić. Sytuacji bramkowych prawie w ogóle nie było. Jedynie cieszyć się może Maciej Krakowiak, bo zachowuje miano niepokonanego w drugim meczu. Strzałów było jak na lekarstwo i do tego głównie w środek bramki,
"Nie siedź w domu, przyjdź na mecz" - tak brzmi hasło promujące widowiska na Widzewie. Zgadzamy się z tym całkowicie. Brawa należą się kibicom, którzy w sile 6 tys. postąpili w myśl cytowanego hasła.
Szkoda, że po akcji Mariusza Rybickiego piłkę z pustej bramki wybił Djorde Cotra. Byłoby skromne zwycięstwo. A tak jest remis. Czekamy na kolejny mecz - po przerwie na spotkania kadry - Widzew jedzie do Górnika Zabrze...
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?