Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skra przegrała we własnej hali Zaksą

Paweł Hochstim
Bartosz Kurek i jego koledzy z PGE Skry gładko ulegli Zaksie
Bartosz Kurek i jego koledzy z PGE Skry gładko ulegli Zaksie fot. Dariusz Śmigielski
- Jeśli nie odzyskamy chłodnej głowy, możemy mieć problemy ze zdobywaniem punktów w najbliższych kolejkach - mówi trener PGE Skry Bełchatów Jacek Nawrocki. Mistrzowie Polski w hicie drugiej kolejki PlusLigi przegrali we własnej hali z Zaksą Kędzierzyn-Koźle 0:3. Ostatni raz tak dotkliwa porażka we własnej hali przydarzyła im się prawie trzy lata temu, gdy również bez straty seta w Bełchatowie wygrali w Lidze Mistrzów siatkarze VfB Friedrichshafen.

Gdyby ktoś przed meczem przewidział, że kędzierzynianie wygrają 3:0, to trener PGE Skry pewnie powiedziałby, że zdecydowało o tym słabe przyjęcie zagrywki. Przeciwko Zaksie nie mogli bowiem zagrać ani Michał Winiarski, ani Michał Bąkiewicz, którzy najlepiej wśród bełchatowian przyjmują zagrywkę. Ale po meczu Nawrocki już pod tymi słowami by się nie podpisał.

- Spodziewałem się jeszcze większych problemów w przyjęciu, ale to nie tym przegraliśmy mecz. Popełniliśmy bardzo dużo błędów w ataku z wysokiej piłki. Po prostu zabrakło nam chłodnej głowy, a kędzierzynianie bezlitośnie to wykorzystali - wyjaśniał Nawrocki.

I tak jednak ten mecz mógł się ułożyć zupełnie inaczej. W pierwszej partii bełchatowianie przegrywali już 20:23, ale udało im się zdobyć trzy punkty z rzędu. Niestety, w decydującej piłce Zaksa zatrzymała blokiem Kurka. Z kolei w drugim secie mistrzowie Polski prowadzili już 12:8, a mimo to w kilka minut roztrwonili przewagę. Po bloku Konstatina Cupkovicia wygrywali jeszcze 17:15, by po chwili przegrywać 19:24. Wielka w tym zasługa atakującego Zaksy Antonia Rouziera, który zagrał pewnie jedno z najlepszych spotkań w karierze.

- 0:3 to nie jest dla nas codzienny wynik - komentował po spotkaniu Mariusz Wlazły. - Popełniliśmy masę prostych błędów, które zwykle nam się nie zdarzają. Kędzierzynianie grali bardzo dobrze. Świetnie bronili, podbijając wiele piłek, których podbić nie powinni.

W bełchatowskiej drużynie zadebiutował Konstantin Cupković. Jego zderzenie z polską ligą było bolesne, bo kędzierzynie ostrzeliwali go zagrywką wiedząc, że to jego najsłabsza strona. Po raz pierwszy w tym sezonie zagrał też Robert Milczarek, który narzeka na uraz barku, ale momentami musiał zmieniać Cupkovicia, by poprawić przyjęcie. Problemem Skry była słabsza niż zwykle postawa rozgrywającego Miguela Falaski.

- Musimy wyciągnąć wnioski, a każdy musi przemyśleć, co może zrobić, żeby pomóc drużynie grać lepiej - mówił Bartosz Kurek, który nie był w tym meczu rozpieszczany dobrymi wystawami od rozgrywającego.

Wypełniona po brzegi kibicami hala Energia tym razem nie pomogła mistrzom Polski. W trzecim secie prawie od samego początku było widać, że bełchatowianie nie wygrają tego meczu. - Przegrywając 0:2 jeszcze wierzyłem, że uda nam się odwrócić losy spotkania i wygrać 3:2. Niestety - żałował Daniel Pliński, najlepszy gracz PGE Skry.

- Zaksa zagrała świetny mecz, a my nie wykorzystaliśmy swoich szans - mówił drugi z środkowych, Marcin Możdżonek. - Byliśmy zespołem słabszym i to było widać. Ale spokojnie, jeden mecz nie kończy rozgrywek.

Winiarski, który nie mógł zagrać w sobotnim spotkaniu, ma nadzieję, że szybko będzie mógł wrócić do gry. - To jest złamanie bez przemieszczenia. Na razie leczenie wygląda nieźle. Trenuję w miarę normalnie, mogę przyjmować, mogę atakować, ale nie mogę blokować - mówił. W poniedziałek zapadnie decyzja, czy przyjmujący PGE Skry pojedzie z zespołem na środowy mecz z Asseco Resovią Rzeszów. Jest szansa, że będzie mógł pomóc swoim kolegom.

W tygodniu poprzedzającym mecz problemy miał także Kurek, który zaczyna odczuwać przeciążenie długim sezonem reprezentacyjnym i ma kłopoty z kolanem. - Nie jest to aż tak duży problem i jestem gotowy do grania. Oczywiście, jestem troszeczkę zmęczony, ale tak jak inni koledzy, również ci, których nie było w reprezentacji. To jest takie zmęczenie, które później ma się przerodzić w dobrą dyspozycję - tłumaczył siatkarz mistrzów Polski.

Terminarz PlusLigi też nie rozpieszcza siatkarzy PGE Skry. Sezon zaczęli w hali beniaminka, Lotosu Trefla Gdańsk, tydzień później podejmowali wicemistrza Polski, a teraz jadą do brązowego medalisty, po czym podejmą czwarty zespół poprzednich rozgrywek. - Na pewno nie jest to terminarz wymarzony, ale tak jest od lat i nie ma się do czego przyczepić - komentował Winiarski.

Czy w Rzeszowie PGE Skra się podniesie? Asseco Resovia po dwóch kolejkach z kompletem punktów jest liderem tabeli.- Siatkówka jest sportem, w którym trzeba grać mądrością. Musimy się naprawdę dobrze napracować i dobrze nastawić, by grać jak równy z równym z innymi przeciwnikami - mówi trener Nawrocki.

Środowy mecz, w którym zagrają dwie czołowe drużyny siatkarskiej PlusLigi, rozpocznie się o godz. 20. Transmisję przeprowadzi telewizja Polsat Sport.

PGE Skra Bełchatów - Zaksa Kędzierzyn-Koźle 0:3 (23:25, 21:25, 19:25)
PGE Skra: Falasca, Kurek, Możdżonek, Wlazły, Cupković, Pliński, Zatorski (libero) oraz Milczarek, Atanasijević, Woicki. TRener: Jacek Nawrocki.
Zaksa: Zagumny, Ruciak, Kaźmierczak, Rouzier, Samica, Gacek (libero) oraz Pilarz. Trener: Krzysztof Stelmach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto