Śląsk Wrocław oferuje miliony za Nowaka i Cetnarskiego

Zarówno Cetnarski, jak i Nowak mają wysokie kontrakty w Bełchatowie, dlatego korzyścią dla oszczędzającego pieniądze klubu byłaby nie tylko kwota transferowa, ale i zmniejszenie kosztów. Ale właśnie dzięki podpisaniu w ostatnim roku tych kontraktów, dzisiaj bełchatowianie mogą sporo zarobić.

W sobotę Śląsk przesłał oficjalną propozycję wykupienia z Bełchatowa Cetnarskiego i Nowaka. Co ciekawe, była to już druga tego lata oferta dla bełchatowian. Jak się dowiedzieliśmy, pierwsza opiewała na kwotę niespełna 400 tysięcy euro, więc w Bełchatowie została uznana za żart. Nowa oferta, ponad dwukrotnie wyższa, pokazuje jednak, że wrocławianie bardzo chcą mieć w swoich szeregach gwiazdy GKS. Słychać zresztą, że Lenczyk chce mieć we Wrocławiu więcej podopiecznych z Bełchatowa, bo zaproponował kontrakt także byłemu kapitanowi PGE GKS Dariuszowi Pietrasiakowi, który ostatni rok spędził w Polonii Warszawa, a teraz jest do wzięcia bezpłatnie.

Czy bełchatowscy działacze zgodzą się na sprzedanie Nowaka i Cetnarskiego? Wydaje się, że głupotą byłoby nie skorzystanie z takiej oferty, bo za lepsze pieniądze nigdy tych graczy już nie sprzedadzą. Licząc razem z ich obecnymi kontraktami piłkarzy, GKS po transferze miałby ponad pięć milionów złotych, czyli więcej niż jedną trzecią całego swojego budżetu. Mając takie pieniądze, spokojnie można zbudować zespół nie gorszy niż w ostatnim sezonie. Dziś na rynku jest wielu niedrogich piłkarzy, których klasa sportowa wcale nie jest wyższa od obecnych gwiazd GKS. Tym bardziej że Nowak i Cetnarski mieli w poprzednim sezonie duże wahania formy, a były mecze, które oglądali z ławki rezerwowych.

Bełchatowianie na razie na rynku transferowym się nie pojawili, ale wynika to głównie z tego, że wciąż nie jest jasne, kto będzie trenerem GKS. Bliski porozumienia z bełchatowskim klubem jest Paweł Janas, którego zatrudnienie chce przeforsować jeden z byłych prominentnych działaczy GKS. Nieoficjalnie wiadomo, że także Janas jest zainteresowany tą propozycją, choć oczywiście potwierdzić się tego nie da, bo Janas najbardziej znany jest z tego, że... nie odbiera telefonów od dziennikarzy.

Okazuje się, że Janas, a wcześniej Marek Zub z Polonii Warszawa i Petr Nemec, który Flotę Świnoujście zamienił na Arkę Gdynia, nie są jedynymi trenerami, którym w ostatnich tygodniach pracę proponowali szefowie bełchatowskiego klubu. Ofertę dostał także Czesław Michniewicz, któremu za kilkanaście dni wygaśnie kontrakt z Widzewem, a wciąż nie podpisał nowego. Wstępnie ponoć trener Widzewa odmówił władzom klubu z Bełchatowa, ale wtedy jeszcze był niemal przekonany, że przedłuży kontrakt z Widzewem. Dzisiaj nie jest to już wcale takie oczywiste, skoro finalizacja umowy, która powinna trwać kilka dni, przeciąga się w nieskończoność. Ponoć oferta z GKS nie jest jedyną, którą ma Michniewicz.

Władze bełchatowskiego klubu nadal podtrzymują, że do 19 czerwca, czyli do niedzieli, chcą ogłosić nazwisko nowego szkoleniowca. Dzień później piłkarze PGE GKS rozpoczną bowiem przygotowania do nowego sezonu. Na pewno nie wchodzi w rachubę, by pierwszy trening poprowadził odchodzący z GKS Maciej Bartoszek, choć przecież jego kontrakt wygaśnie dopiero dziesięć dni później. Gdyby nie udało się w ciągu najbliższego tygodnia zatrudnić nowego szkoleniowca, wówczas zajęcia poprowadziłby dotychczasowy drugi trener Kamil Kiereś, który przetrwał rewolucję w sztabie trenerskim.