Śledzińska-Katarasińska w czasie spotkania chciała dowiedzieć się co ogranicza środowisko, a co mu pomaga. Poruszono również problem zaistnienia łódzkich wydarzeń kulturalnych w opinii ogólnopolskiej.
Iwona Śledzińska-Katarasińska mówiła, że środowisko kultury powinno zacząć formułować swoje oczekiwania i artykułować problemy. Za dwa lata odbędą się wybory władz kraju, a za rok wybory samorządowe.
Iwona Śledzińska-Katarasińska krytycznie wypowiadała się o pracy Wydziału Kultury, szczególnie o pracy Biura Promocji i Współpracy z Zagranicą UMŁ. Uczestnicy debaty podkreślali, że ich działania są niedostrzegane lub źle postrzegane przez Biuro Promocji. Według Śledzińskiej-Katarasińskiej wydział nie był zainteresowany walką o organizację Roku Tuwima. Podkreślała brak współpracy między Wydziałem Kultury a Biurem.
Posłanka, mając na myśli Teatr Powszechny, który w Stuttgarcie i Londynie ma pokazać spektakl "Tu-wim", mówiła, że Biuro Promocji całkiem odseparowało się od łódzkiej kultury odmawiając wsparcia. Z odmową wsparcia spotkał się również Teatr Pinokio, który otrzymał zaproszenie z Lyonu, gdzie miał przeprowadzić warsztaty i wystawić spektakle.
Posłanka Śledzińska-Katarasińska uważa, że Rok Tuwima był niepowtarzalną okazją dla Łodzi, by wyjść poza własne podwórko. Nie powstała jednak spójna koncepcja jego obchodu, która wykraczałaby poza podzielenie otrzymanej z ministerstwa kultury kwoty. Pieniądze zostały wydane na zbyt małe i mało znaczące wydarzenia.
Iwona Śledzińska-Katarasińska i podkreśla, że nie ma w Łodzi choćby pięciu dużych imprez w długofalowej strategii które wspierałoby całe środowisko i na które pozyskiwano by środki z budżetu centralnego. Cenną imprezą jest Festiwal "Tansmana". Natomiast Festiwal Rubinsteina, który przez nazwisko wielkiego pianisty mógłby promować Łódź, przed każdą edycją musi toczyć wielkie boje o miejskie wsparcie.
Posłanka krytykuje zamieszanie wokół reaktywowania Nagrody Literackiej Miasta Łodzi. Według niej radni nie zrozumieli, że nie miała to być jedna z wielu nagród przyznawanych lokalnym animatorom, ale całe duże wydarzenie, które miało pokazać Łódź w innym świetle.
Według posłanki dyrektorzy miejskich instytucji kultury rozumieją, że jest kryzys. Najbardziej dokucza im rozrośnięta biurokracja. System kontroli zarządczej Wydziału Kultury wymusił zatrudnienie w instytucjach i w samym departamencie dodatkowych pracowników i audytorów.
Posłanka sugeruje też podpisanie trójstronnego "Paktu dla kultury". Określałby on: miejsce i role konkretnych instytucji kultury, redefiniował przyznawanie grantów i dotacji, wskazywał wydarzenia i organy sztandarowe dla Łodzi, ograniczał biurokratyzowanie w prowadzeniu instytucji. Pod paktem podpisy mieliby złożyć sygnatariusze środowiska, władze, a także kierownictwo łódzkich mediów, które zobowiązałoby się do poważnego i obszernego traktowania tematyki kulturalnej.
Ostatnim wnioskiem z debaty było ustanowienie swoistej Rady Kuratorów, wybranych jednak nie przez miasto, ale przez środowisko twórców, którzy wskazaliby cieszących się autorytetem reprezentantów ze wszystkich dziedzin. Rada pełniłaby role opiniującą i doradczą m.in. oceniającą uchwały podejmowane przez UMŁ i urząd marszałkowski.
Źródło: Iwona Śledzińska-Katarasińska krytycznie o łódzkiej kulturze
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?