Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Senegalu boją się naszego kapitana Roberta Lewandowskiego

Dariusz Piekarczyk
W Senegalu boją się naszego kapitana Roberta Lewandowskiego
W Senegalu boją się naszego kapitana Roberta Lewandowskiego Archiwum Emile Thiakane
Jednym z grupowych rywali Polski w najbliższych piłkarskich mistrzostwach świata w Rosji będzie reprezentacja Senegalu. Emile Thiakane, piłkarz PGEGKSBełchatów, urodził się w Dakarze, zna Aliou Cisse, trenera reprezentacji narodowej Senegal.

Emile Thiakane w Polsce jest od 2010 roku. Pierwszym jego klubem był Lider Włocławek. Przed trwającym obecnie sezonem trafił do drugoligowego PGEGKSBełchatów.
– W moim kraju zapanowała ogromna radość po awansie reprezentacji do finałów mistrzostw świata – mówi Emile Thiakane. – Myśmy na to czekali od 2002 roku. W Senegalu panuje przekonanie, że powinniśmy wyjść z grupy eliminacyjnej. Co kibice sądzą o reprezentacji Polski? Uważają, że to bardzo trudny rywal z czołówki światowej, ale do pokonania. Najbardziej obawiają się Roberta Lewandowskiego. On jest bardzo popularny w moim kraju. Najpopularniejszym Polakiem w Senegalu jest święty papież Jan Paweł II, którego tu szanują i kochają. Robert Lewandowski jest na miejscu drugim. Na targach, w sklepach można kupić koszulki z jego nazwiskiem, ale nie te z reprezentacji, lecz z Bayernu Monachium. On był już w moim kraju popularny jak grał w Dortmundzie.
W Senegalu rozgrywki Bundesligi są popularne, transmituje je jedna ze stacji telewizyjnych, stąd też i popularność kapitana reprezentacjiPolski.
– Jak przyjechałem do Polski, to odbierałem telefony od znajomych, z pytaniami czy znam Roberta Lewandowskiego – dodaje piłkarz. – Kibice w Senegalu kojarzą też Kamila Glika, ale głównie z tej racji, że gra w Monako. W tym klubie występuje też reprezentant Senegalu Keita Balde. Kibice kojarzą także bramkarza Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Piszczka. W pamięci mają także trenera HenrykaKasperczaka, który prowadził niegdyś reprezentację Senegalu.
A co piłkarz PGEGKSBełchatów sądzi o reprezentacji swojego kraju? – Zacznę od tego, że znam Aliou Cisse, trenera. On mieszkał w tej samej dzielnicy w Dakarze, gdzie był nasz dom. Kolegowałem się z jego bratem i czasem bywałem u nich. Mam nawet z nim zdjęcia. O proszę, numer telefonu do niego też. Wprawdzie nie dzwonił do mnie po radę, ale kto wie, może się odezwie. Co sądzę o naszej reprezentacji? Uważam, że jest całkiem niezła. Senegal ma teraz dobrych piłkarz z lig europejskich. Liderem jest, co do tego nie mam wątpliwości, Sadio Mane z Liverpoolu. Niewiele ustępuje mu Kalidou Koulibaly z Napoli. A są jeszcze Oumar Niasse z Evertonu, Pape Souare z Crystal Palace, Pape Moussa Konate z Amiens SC
Najważniejszy jest laamb
– Senegalskie kluby piłkarskie także mają swoich zagorzałych kibiców – kontynuuje Emile. – Najwięcej klubów jest w samym Dakarze, a najbardziej popularne to Nlary Tally, Jaraaf, Sonacos. Często gęsto dochodzi do bójek, ale reprezentacja to reprezentacja. U nas kibicuje się nieco inaczej niż w Polsce. Mecz to świętość. Zazwyczaj zbiera się grupa 15-20 ludzi i wspólnie oglądają mecz. Jak idziesz ulicą, to spokojnie może wejść, dołączyć, nikt cię nie przegoni. Podczas oglądania meczu wrzask jest niemiłosierny. Wręcz nie wypada siedzieć cicho. Przy takim kibicowaniu rzadko jest jednak alkohol. Pijemy wtedy taką senegalską zieloną herbatę, która niewiele ma wspólnego z tą znaną z Polski. My gotujemy liście, tak gdzieś 20 do 30 minut. Potem dopiero pijemy wywar.
Nie jest jednak piłka nożna sportem numer.
– Królują takie senegalskie zapasy zwane u nas laamb. Na walki, rozgrywane na powietrzu, przychodzą prawdziwe tłumy. Najlepsi zapaśnicy są bardzo popularni.Na czym polega ten sport? Najkrócej mówiąc, na powaleniu przeciwnika na ziemię lub wyrzuceniu za koło walki.
Boisko zawsze go ciągnęło
– Do piłki ciągnęło mnie od małego – mówi z uśmiechem Emile Thiakane. – Zamiast do szkoły chodziłem na wagary, a tam wiadomo kopaliśmy z chłopakami piłki. Jak mama się dowiedziała, bo tata mój zmarł szybko, miałem wtedy dwa lata, to dostałem lanie i potężną burę. - Przez pewien czas był spokój, ale znowu pognało mnie na boisko. Gdzieś w wieku 10-11 lat wypatrzył mnie Amadu Djop, trener drużyn młodzieżowych w Scorpions FC z Dakaru. I wtedy miałem już swój klub, dostałem sprzęt i zaczęły się mecze ligowe. Jeździliśmy takim niewielkim busem do miast i miasteczek z okolic Dakaru.
Najbardziej doskwierała mu gra na boiskach przypominających klepisko. Wystarczyło kilka razy kopnąć piłkę i od razu wzbijały się tumany kurzu. Czasem wyjeżdżali nawet na kilka dni, jak organizowano turnieje.
– Grałem w tym klubie parę lat, ale przeszedłem do ASC HLM. To był już dla mnie awans i perspektywa wyjazdu do Europy,bo klub miał dobre układy z Francją, zwłaszcza z Monaco – dodaje. – Miałem też już wtedy swojego idola.To Samuel Eto. Drugim moim idolem był El Hadji Diuf. Zresztą do dziś jestem zapatrzony Samuela Eto. Dlaczego?Bo to taki ambasador czarnoskórych piłkarzy w Europie. Jesteśmy z niego naprawdę dumni.
Żona z Włocławka
W roku 2010 Emile Thiakane przybył do Polski.
– Trafiłem do Włocławka, do klubu Lider, który grał w klasie okręgowej – wspomina. – Początkowo był to dla mnie szok, praktycznie pod każdym względem. Na szczęście nie marzłem, bo był czerwiec. Chłopaki też nieźle mnie przyjęli. Przywykłem. Ten okres czasu wspominam za to miło z innego powodu. Poznałem we Włocławku Dominikę, która jest dziś moją żoną. Ślub wzięliśmy w Paryżu, gdzie mieszka teraz moja mama. Zresztą do Francji wróciliśmy.
Po Włocławku grał jeszcze krótko w Zawiszy Bydgoszcz, a potem przenieśli się do Paryża. Tam grał w niższych ligach.
– Pewne dalej byłbym we Francji, ale Dominika powiedziała „Nie, wracamy do Polski, tęsknię do swojego kraju, rodziny”. I wróciliśmy. Zacząłem grać w Pogoni Mogilno, Sokole Kleczew, a od tego sezonu reprezentuję barwy klubu z Bełchatowa. Jak ja się tu czuję? Dobrze, choć wcześniej miałem pewne obawy. Ale atmosfera jest fajna, chłopaki dobrze mnie przyjęli. Nie mam problemów. Mogę tylko ponarzekać, że trener za mało daje mi szans gry, ale staram się go przekonać, że warto na mnie postawić, ciężko pracuję na treningach. Za to w klubie wszyscy działacze są dla mnie mili, uprzejmi. Zawsze mogę na nich liczyć.
Emile Thiakane mieszka w Bełchatowie z żoną Dominiką.
– Mamy mieszkanie w bloku na Osiedlu Dolnośląskim – mówi. – W bloku ludzie są dla mnie mili. Bełchatów? Małe spokojne miasto, można się skupić na grze w piłkę. Fajnie nam się tu mieszka, żonie też się podoba.
Na Wielkanoc sos orzechowy
Nasz rozmówca jest katolikiem, choć podkreśla, że to wyznanie to w Senegalu zdecydowana mniejszości, przynajmniej w jego rodzinnym Dakarze.
– Ponad 90 procent mieszkańców mojego kraju wyznaje islam – mówi. – Ale w Dakarze nie ma z tego powodu żadnych konfliktów religijnych. Chodziłem normalnie do kościoła. Zresztą jednym z księży był Polak, pamiętam, że miał na imię Andrzej.
– Wielkanoc w Dakarze? Bez święconki i śmigusa dyngusa. Śmigus dyngus poznałem dopiero w Polsce i powiem, że mi się podoba. Za to na Wielkanoc można było w moim rodzinnym domu zjeść, jeden jedyny raz w rokum, sos robiony z masła orzechowego i z owocami baobabu. Do tego jest kuskus. Coś przepysznego. prawdę mówiąc, brakuje mi tej potrawy. Je się ją po przyjściu do domu z mszy świętej rezurekcyjnej, koniecznie w towarzystwie całej rodziny. Można powiedzieć, że bez tej potrawy Wielkanoc jest nieważna.
A jak Emile Thiakane spędzi w Polsce Wielkanoc?
– Późno w sobotę gramy mecz ligowy, więc i czasu na przygotowania do świąt niewiele – mówi. – Mamy za to iść z żoną do kościoła na rezurekcję. Mamy nasz ulubiony kościół na osiedlu Dolnośląskim. Po południu może znajdzie się trochę czasu na obejrzenie telewizji, a lubię choćby taki serial jak Barwy Szczęścia. Muzyka? Mój ulubiony wykonawca to Youssou N’Dour. On jest bardzo popularny w Senegalu. Gra typową muzykę Czarnego Lądu, taką od serca.
Czy Emile Thiakane wiąże swoją przyszłość z Polską?
– Siostry, a mam je trzy, nieraz dzwonią i pytają, dlaczego jestem jeszcze w Polsce. Odpowiadam, że to moje życie. Jak będzie dalej? Zobaczymy co ono przyniesie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto