MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W Widzewie nie ma powodów do niepokoju?

(bap)
Marcin Robak w zimowych sparingach zdobył jednego gola.
Marcin Robak w zimowych sparingach zdobył jednego gola. fot. Paweł Łacheta
Wysoka porażka widzewiaków w sparingowym meczu z trzynastym zespołem ukraińskiej ekstraklasy (0:3) zaniepokoiła kibiców drużyny z al. Piłsudskiego.

Tymczasem w klubie zapewniają, że nie ma powodów do niepokoju. Czy na pewno?

Przegrana 0:3 z Zorią Ługańsk to najbardziej wstydliwa porażka piłkarzy Widzewa podczas przygotowań do rundy wiosennej. I jak każda porażka boli, a wśród fanów pierwszoligowych rozgrywek wprowadziła niepokój o formę widzewiaków na niewiele ponad dwa tygodnie przed startem rundy wiosennej. Czy są powody, by się martwić?

- Nie ma. Spokojnie, to tylko sparing, do tego z naprawdę silnym rywalem. I jeśli mamy przegrywać, to lepiej teraz niż w lidze - prezentuje urzędowy optymizm rzecznik prasowy klubu, Michał Kulesza, który przebywa z drużyną na zgrupowaniu w Turcji. - Wynik nie odzwierciedla też przebiegu gry, która toczyła się głównie w środku pola, a gole traciliśmy po własnych błędach.

No właśnie, do tej pory wydawało się, że defensywa to najsilniejsza formacja łódzkiej drużyny, a Ukraińcy obnażyli wszystkie jej słabości. - Rzeczywiście, nie wszystko funkcjonowało najlepiej. Ale taki mecz przynosi dużo pożytku. Zmierzyliśmy się z silną drużyną, na tle której wyszły nasze mankamenty. Jest więc materiał do analizy - mówi filar obrony, Jarosław Bieniuk.

Martwią tracone bramki, ale niestety nie najlepiej wyglądała też gra ofensywna widzewiaków. - Moim zdaniem, nie ma powodu do zmartwień. Jak złapiemy trochę świeżości, to będzie lepiej - uspokaja trener Paweł Janas.

Rzeczywiście, póki co nie ma co rozpaczać, w końcu Widzew jest liderem I ligi, a wyjściowy skład na papierze wygląda bardzo dobrze. Ale może właściciel klubu Sylwester Cacek, który oglądał wszystkie sparingi swojej drużyny w Turcji, w drodze powrotnej do Polski jeszcze raz zastanowi się, czy nie potrzebuje ona wzmocnień.

Czy do upragnionego awansu do ekstraklasy wystarczy osamotniony w ataku Marcin Robak, którego jedynym zmiennikiem jest Przemysław Oziębała? Czy Fernando Arriero, którego w akcji widział tylko dyrektor sportowy Marek Zub, okaże się lepszy od Mindaugasa Panki i Velibora Djuricia? A Polizoi Arberi od Łukasza Brozia? Może jednak warto, by szef zastanowił się, czy zmiast nich nie lepiej sprowadzić jednego, ale sprawdzonego piłkarza, który okaże się inwestycją na ekstraklasę.

- Na razie nic o tym nie wiem - mówi Kulesza. - W Turcji nikt nowy się nie pojawi. A w Łodzi sfinalizujemy transfer Arriero i prawdopodobnie Arberiego.

Czy to wystarczy?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto