Wiceprezydent i wicestarosta chcą do Brukseli

Wiceprezydent i wicestarosta chcą do Brukseli

- Zamierzam ubiegać się o mandat europosła - zapowiada Rafał Matysiak, będący jednocześnie szefem Prawa i Sprawiedliwości w powiecie sieradzkim. - Polityka mojej partii jest taka, by stawiać w wyborach na mocnych kandydatów. Uważam, że jestem mocnym kandydatem. Dlaczego? Bo jestem wiceprezydentem dużego miasta. Uważam, że mam szansę na to, by zdobyć mandat.
Trochę mniej zdecydowanie o starcie w wyborach mówi Zbigniew Krasiński.
- Ostateczne decyzje odnośnie do nazwisk kandydatów jeszcze nie zapadły - mówi wicestarosta powiatu sieradzkiego oraz przewodniczący Rady Powiatu Sieradzkiego Sojuszu Lewicy Demokratycznej. - Mogę jednak zdradzić, że zamierzam startować w majowych wyborach. Wszystko wskazuje na to, że wystartuje także Irena Nowacka. To rozpoznawalna twarz lewicy. Głównym, choć nie rozstrzygającym, kryterium przy tworzeniu list kandydatów to szefowanie partii w okręgu, bądź też bycie radnym sejmiku wojewódzkiego.
Jakie szanse na wyjazd do Brukseli mają kandydaci SLD? Zacznijmy od Zbigniewa Krasińskiego. To postać rozpoznawalna. Był, między innymi, zarządcą komisarycznym w nieistniejącym już sieradzkim "Polmosie". Ubiegał się, bezskutecznie, o fotel prezydenta Sieradza. Jakkolwiek by patrzeć, jest w Sieradzu postacią rozpoznawalną.
Irena Nowacka? Swego czasu mówiło się o niej, że to jedna z "lwic lewicy". W latach 1991-2005 była posłem z okręgu sieradzkiego. Od roku 2006 jest radną sejmiku województwa. Dodajmy, że dla Ireny Nowackiej będzie to drugie podejście do Brukseli. Startowała w wyborach w roku 2009. Wówczas bezskutecznie.
Co w pozostałych wiodących partiach naszego regionu?
- Nie wiadomo jeszcze, kto z Sieradza wystartuje w wyborach - mówi Cezary Tomczyk, poseł i szef Platformy Obywatelskiej w powiecie sieradzkim. - Zresztą na tę chwilę nie jest to aż tak ważne. Mamy jeszcze czas. Najpierw czekają nas konsultacje wewnętrzne. Na pewno kogoś wystawimy, niech powalczy. Ja nie zamierzam startować w tych wyborach.
- Jeszcze nie zdecydowaliśmy, kogo w tych wyborach wystawimy - twierdzi Dariusz Olejnik, starosta sieradzki i prezes PSL powiatu sieradzkiego. - Jako że czas specjalnie nie goni, decyzję podejmiemy w lutym. Z Sieradza nikogo raczej nie będzie.

Wiceprezydent i wicestarosta chcą do Brukseli

Nie ma się co dziwić, że znani samorządowcy chcą ubiegać się o Parlament Europejski. To splendor i zaszczyt reprezentowania interesów Polski na arenie europejskiej. Ale też duże pieniądze. Trudno się nie skusić. Europoseł raczej nie musi się martwić o pieniądze, nawet po tym, jak rozstanie się z Brukselą. Polskę reprezentuje 50 europosłów. Każdy z nich może liczyć na miesięczne wynagrodzenie w wysokości 7.665,31 euro brutto. To w przybliżeniu jakieś 32 tysiące złotych. Wynagrodzenie wypłacane jest z budżetu Unii Europejskiej. Mało tego, każdy europoseł może zadecydować, czy chce płacić podatki do kasy UE, czy też polskiemu fiskusowi. Ale to nie koniec wyliczanki profitów. Za każdy dzień posiedzenia europarlamentu, komisji lub frakcji politycznej otrzymuje 298 euro. Śmiało przyjąć można, że to z kolei jakieś 4.000 euro miesięcznie. Europoseł ma dwa biura poselskie. Dlaczego dwa? Jedno w Brukseli i drugie krajowe. Na to pierwsze dostaje 17.500 euro dofinansowania miesięcznie, zaś na drugie 4.000 euro. Z tych pieniędzy musi zatrudnić pracowników biura. Europoseł ma też zwracane koszty podróży. Każdy z nich może także liczyć na emeryturę. Jakkolwiek by liczyć, bycie europosłem jest bezcenne.