MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GUS straszy wypadkami w pracy

Piotr Brzózka
Drastycznie wzrosła liczba wypadków przy pracy w pierwszym kwartale 2010 roku - alarmuje Główny Urząd Statystyczny.

Z opublikowanych właśnie danych wynika, że w polskich firmach poszkodowanych zostało o 60 procent więcej osób niż rok wcześniej!

GUS podaje, że od stycznia do końca marca wypadkom uległo 18,1 tysiąca osób. W analogicznym okresie 2009 roku liczba ta sięgała 11,4 tys. W tym wydarzyło się aż 86 wypadków śmiertelnych (46 rok wcześniej).

Na szczęście w GUS-owskich statystykach nie najgorzej wypada województwo łódzkie. Liczba poszkodowanych wprawdzie wzrosła , ale "tylko" o niecałe 20 proc. Statystycy wyliczyli, że ucierpiały 1004 osoby, a rok wcześniej 824. Niestety, zanotowano cztery wypadki śmiertelne. Poprzednio nie było ich w ogóle. Z ponad 1000 rannych osób w Łódzkiem, najwięcej, bo aż 266, zostało poszkodowanych na skutek pośliźnięcia się, upadku. 58 osób spadło z dużej wysokości.

W innych regionach było dużo gorzej. Na przykład w woj. małopolskim liczba poszkodowanych wzrosła trzykrotnie - z 476 do 1.225 osób, a w mazowieckim z 1.388 do 2.500, a więc prawie dwa razy.

W całym kraju najwięcej, bo aż 5,8 tysiąca, poszkodowanych było zatrudnionych w zakładach przemysłowych (o 1,8 tys. więcej niż przed rokiem). W budownic-twie ucierpiało 1,5 tys. osób (987 w I kwartale 2009 r.), w handlu - aż 2,1 tys. osób, prawie dwa razy więcej, niż w poprzednim roku.

Przemysław Siemiątkowski, redaktor naczelny poradnika "BHP w firmie", komentuje: - Na rynek wchodzą młodzi ludzie z wyżu demograficznego lat 1982-1983. Tymczasem wszystkie dotychczasowe statystyki pokazują, że aż 50 procent wypadków zdarza się w pierwszym roku pracy, dotyka młodych, niedoświadczonych pracowników. To tym bardziej prawdopodobne, że jeszcze w 2009 roku firmy blokowały etaty, nie zatrudniały nowych osób w związku z kryzysem, teraz sytuacja na rynku pracy się poprawiła - mówi Siemiątkowski. Jego zdaniem, rosnące od lat statystyki wypadków przy pracy świadczą jednak paradoksalnie o tym, że sytuacja się poprawia, a w naszych firmach rośnie kultura bezpieczeństwa. - Tajemnicą poliszynela było, że do niedawna firmy tuszowały wiele wypadków. Bo miały zły oddźwięk PR-owy, mogły się przekładać na wyższe składki ubezpieczeniowe, mogły ściągnąć na głowę częstsze kontrole inspekcji pracy. Dziś wypadków jest więcej w statystykach, bo firmy coraz częściej je ujawniają. Na szczęście dziś bezpieczeństwo w pracy w coraz większym stopniu staje się częścią zarządzania firmą - dodaje Siemiątkowski.

Dane GUS różnią się zazwyczaj od tych, którymi dysponują oddziały Inspekcji Pracy. Dlatego łódzka PIP nie potwierdza na razie żadnego z czterech śmiertelnych wypadków, do których miało dojść w tym roku w naszym regionie. - Do Inspekcji Pracy trafiło od stycznia 17 zawiadomień o śmiertelnych wypadkach w pracy. Siedem odrzuciliśmy od razu, bo dotyczyły wypadków drogowych, pięć kolejnych również nie zostało uznanych za wypadek w pracy, pięć przypadków wciąż jest badanych - mówi Kamil Kałużny z PIP w Łodzi, nie chcąc jednak zdradzić żadnych szczegółów. Kałużny tłumaczy, dlaczego dane GUS mogą znacznie różnić się od tych, którymi dysponuje PIP. - My przypisujemy wypadek do miejsca, w którym się zdarzył. Natomiast GUS posługuje się kartami statystycznymi wypadku, przesyłanymi przez pracodawców. Dlatego też może być tak, że wypadek zdarzył się w oddziale Tarnowie, ale ponieważ firma ma główną siedzibę w Łodzi, to GUS przypisał to zdarzenie do naszego regionu- mówi Kamil Kałużny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Popłoch na hiszpańskich plażach Drony wykryły w wodzie rekiny!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto