Piłkarze dostali wypłatę, do późna w nocy renegocjowali kontrakty, a w piątek mają wrócić do stolicy polskich Tatr. Za przejazd drużyny autokarem zapłaci Stowarzyszenie Klub 100 ŁKS.
Dzień zaczął się nerwowo. Piłkarze zamknęli się w szatni. Prezes nowej spółki Dariusz Gałązka wisiał na telefonie i szybkim krokiem przemierzał korytarz, czekając na prokurenta Marka Łopińskiego. Ten spóźnił się, gdyż do słynnych aneksów, z powodu, których nie może dojść do przekazania wszystkich aktywów nowej spółce, doszedł kolejny. 60 tysięcy złotych domaga się menedżer Jakuba Biskupa za przekonanie go do występów w ŁKS. Ludzi starej spółki, którzy dopuszczali do takich absurdów, najłagodniej można nazwać szkodnikami, krok po kroku zmierzającymi do pogrzebania klubu.
Co się działo za kulisami?
Gdy już zjawili się wszyscy aktorzy sportowego dramatu – działacze, trener i drużyna – spektakl przeniósł się za kulisy do przestronnego gabinetu w Atlas Arenie. Dyskusja trwała około dwóch godzin.
Był to początek biegu z przeszkodami. Ale bardzo udany. Choć wcześniej nie było to możliwe, znalazły się w końcu pieniądze, które piłkarze mieli otrzymać w poniedziałek. W sumie zawodnicy i trenerzy dostali 156 tysięcy złotych, podzielonych przez szkoleniowca i radę drużyny. Najmniejsza wypłata to 500 złotych, największa siedem tysięcy złotych.
Skąd poznaliśmy te szczegóły? Ano stąd, że choć fotoreporterzy znaleźli się za drzwiami sekretariatu gabinetu dyrektora MOSiR, mogli robić zdjęcia dokumentów, pojawiających się na ekranie służbowego komputera odwróconego w stronę przeszklonych wyjściowych drzwi. Wystarczyło wyostrzyć obraz i tajne dokumenty zostały... odtajnione.
Takie drobne niedopatrzenie, a cała tajemnica wyszła na jaw. Uznaliśmy jednak, że upublicznianie, kto ile dostał, przekracza już granicę dobrego smaku.
Ostatni rozmawia Damian Nawrocik
Potem nastąpiły indywidualne rozmowy z każdym z dwudziestu zawodników zespołu na temat kontraktów. Nie były one łatwe, bowiem, jak dla przykładu, zapisać w umowie odpłatne korzystanie z samochodów udostępnianych przez dilerów i wiele innych podobnych przywilejów, które normalny kontrakt po prostu nie może uwzględniać. Ostatni ma się w piątek stawić w gabinecie dyrektora MOSiR Damian Nawrocik, który jechał do Łodzi pociągiem z Poznania. Po jego negocjacjach w sprawie nowej umowy drużyna około godz. 17 wyruszy do Zakopanego.
Kontraktowe rozmowy piłkarzy odbywały się w obecności trenera Grzegorz Wesołowskiego. – Chcę wiedzieć, komu zależy na występach w ŁKS, a komu nie – powiedział szkoleniowiec. Jego zdaniem, nareszcie są prawdziwe powody do optymizmu (choć, jadąc do Łodzi myślał, że to już koniec) i wraca wiara, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Dwudniowa przerwa sprawi, że przygotowania trzeba będzie zacząć od początku, ale jest sporo czasu, zatem wszystko można będzie nadrobić. Byleby tylko w ŁKS było wreszcie normalnie.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Studio Euro odc.4 - PO AUSTRII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?